Przejdź do treści

POLSKA ZACZYNA SIĘ OD GDYNI

Śladami teatru w powstającej Gdyni lat 1918-1939 – w związku z konkursem dla młodych krytyków teatralnych ustanowionym w Gdyni przez Prezydenta miasta prowadzi prof. Bożena Frankowska. Tuz przed finałem IV edycji wspomnianego Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego prezentujemy WPROWADZENIE do tego imponującego opracowania, którego ciąg dalszy wkrótce nastąpi na łamach „Yoricka”:

WPROWADZENIE

„Wobec palących zagadnień w zakresie szkolnictwa, zdrowia publicznego i opieki społecznej gminie miasta Gdyni brakło środków na popieranie kultury i sztuki”.

(Franciszek Sokół, Komisarz Rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Gdyni, „XV lat pracy polskiej na morzu”, 1935, s.268)

„Polska zaczyna się od Gdyni”. Tak zatytułował swoją książkę reportażową Michał Rusinek (Lwów 1938), autor opowiadań morskich „Kapitan »Czerwonego Widma«” (Katowice 1927).

A że to tytuł spostrzegawczy, a nawet symboliczny, wystarczy spojrzeć na mapę Polski oraz przypomnieć sobie oszałamiającą karierę Gdyni w okresie Polski Odrodzonej w Dwudziestoleciu Międzywojennym. Jej rozwój pod okiem Eugeniusza Kwiatkowskiego, inżyniera-chemika, realizatora rozbudowy portu i floty handlowej, stanowił – obok budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego – ważne osiągnięcie gospodarcze Polski, a jej port w 1938 roku wyrósł na największy i najbardziej nowoczesny port nad Bałtykiem – handlowy, pasażerski, rybacki, wojenny. Nie ma się co dziwić, że Eugeniusz Kwiatkowski i jako minister przemysłu i handlu (1926-1930), i jako wicepremier, i minister skarbu (1938-1939) był zafascynowany morzem i portem, a po latach obok „Zarysów dziejów gospodarczych świata” (1947) pisał książkę pod wymownym tytułem „Polska i jej morze” (1947).

„Ściągam” tytuł książki Michała Rusinka dla 3 odcinków przypominających powstawanie i rozwój teatru w Gdyni w Polsce Odrodzonej w latach 1918-1939 i jego rozkwit w 2 połowie wieku XX i na początku wieku XXI:

CZĘŚĆ I: TEATR w GDYNI 1918-1939 (z aneksem w postaci KRONIKI PRZEDSTAWIEŃ w GDYNI 1920-1939)

CZĘŚĆ lI: ODRODZENIE GDYNI TEATRALNEJ PO lI WOJNIE ŚWIATOWEJ

CZĘŚĆ IlI: TEATR I ŻYCIE TEATRALNE GDYNI DZISIAJ

Gdynia dzisiaj ma dwa duże teatry – dramatyczny Miejski Teatr im. Witolda Gombrowicza na ulicy Bema 26 (trzy sceny) i Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej na Placu Grunwaldzkim 1 (dwie sceny). Pierwszym kieruje Krzysztof Babicki, drugim – Igor Michalski.

Krzysztof Babicki jest absolwentem reżyserii w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, jednym z najbardziej uzdolnionych reżyserów swojego pokolenia, realizatorem w Krakowie i na Wybrzeżu wielu świetnych inscenizacji polskiego i obcego repertuaru klasycznego, a zarazem jest reżyserem umiejącym w stosownej mierze zastosować do tego repertuaru zdobycze eksperymentów współczesnego teatru.

Igor Michalski, kiedyś dyrektor naczelny i artystyczny Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, gdzie zgromadził dobry wykształcony zespół zarazem aktorów doświadczonych i utalentowanych młodych oraz zaproponował ciekawy repertuar, w którym znalazło się miejsce dla klasyki i nowości,a umiejętnie dobierani reżyserzy (obok Anny Augustynowicz i Grażyny Matyszkiewicz, Marek Kalita i Michał Wierzbicki) zadbali o styl inscenizacji. W Gdyni już na początku dyrekcji zaprezentował świetną reżyserkę najmłodszego pokolenia Magdę Miklasz (i jej przedstawienie „Avenue Q”).

Gdynia – duma polska, gospodarki, krajobrazu, kultury, letnich wywczasów! Położona u wylotu Pradoliny Kaszubskiej, na pograniczu Pobrzeża Kaszubskiego i Pojezierza Kaszubskiego, między wyniosłością Kępy Oksywskiej i Kępy Redłowskiej nad Zatoką Pucką i Zatoką Gdańską Morza Bałtyckiego. Dawno temu była to prasłowiańska osada rybacka leżąca na terenach zamieszkałych już w okresie neolitu (VIII wiek p.n.e. – przełom epoki brązu i żelaza) oraz w czasach kultury pomorskiej i tzw. oksywskiej (100. rok przed n.e.), potem wioska rybacka na prastarym szlaku bursztynowym, w okresie wczesnego Średniowiecza znanym jako trakt komunikacyjny „via regia”.

Pod obecną nazwą „Gdynia” została zapisana w źródłach po raz pierwszy dopiero w 1570 roku (Gdigna=Gdynia, bo gn=ń), choć w innym brzmieniu nazwy wzmiankowana bywała wcześniej, bo już w roku 1253 (Gdina), gdy Wolimir, biskup kujawski, wskazywał ludności Gdyni jej parafię na Oksywiu. Inne zapisy Gdyni pochodzą z lat 1212, 1270, 1289, 1365, 1534, gdy stanowiła własność opactwa Cystersów w Oliwie (XIII – XVIII w.).

Przez wiele wieków była pod rządami książąt zachodnio-pomorskich,a będąc obiektem nieustannych zaborczych dążeń niemieckich, w latach 1308-1466 dostała się pod panowanie Krzyżaków. Po uwolnieniu spod jarzma Krzyżaków znalazła się w granicach polskich Prus Królewskich (1466-1772). Wtedy to za czasów króla Polski Władysława IV w roku 1634 stała się miejscem wybranym – z inicjatywy hetmana polnego koronnego Stanisława Koniecpolskiego, zwycięzcy w walkach o ujście Wisły pod Hamersztynem i Trzcianką (1627-1629) – na główny port Rzeczypospolitej mający się budować pod kierunkiem Jana Pleitnera, królewskiego architekta wojennego. Potem przez 150 lat, od końca XVIII wieku do początku wieku XX, znosiła trudne narodowe losy pod uciskiem Prusaków (1772-1918).

Gdzież tu mogło być miejsce na gry, zabawy, widowiska, teatr, kulturę? Polskie czy kaszubskie! Nie tylko amatorskie, ale także zawodowe? A jednak!…

Gdynia, zamieszkana przez Kaszubów i Polaków, kultywowała ważny wyznacznik narodowości i kultury narodowej – język i rodzime obyczaje. Z pokolenia na pokolenie przekazywała opowieści i pieśni, tańce i zwyczaje. Dokumenty gromadzone przez wieki, a publikowane w wieku XIX (poczynając od „Wileja Noweho Roku, Szczodraki” Franciszka Ceynowy w piśmie „Jutrzenka”,1849) i w XX wieku za sprawą ruchu młodo-kaszubskiego skupionego wokół czasopism „Drużba” (1905) i „Gryf’ (1908-1912, 1921-1925, 1931-1934), ukazały bogate przejawy kultury tego regionu. Podkreślane w latach 1904-1914 przez patriotyczne korespondencje i felietony, nawiązujące często do legend, podań i miejscowych tradycji, w „Gazecie Gdańskiej” drukowane przez Antka znad Bałtyku, czyli Antoniego Abrahama (19 XlI 1869- 23 VI 1923), orędownika przyłączenia Pomorza do Polski, delegata ludności kaszubskiej na konferencję pokojową w Paryżu (1919).

W pierwszej połowie XX wieku ta prasłowiańska osada i przez wieki kaszubsko-polska wioska rybacka oraz miejscowość letniskowa uzyskała warunki ważne dla rozwoju nie tylko gospodarczego i społecznego, ale także ważne dla żywego rozwoju kultury. A gazeta wydawana właśnie w Gdyni, przypominała, że „języka ojczystego, literatury, historii, geografii…wszystkiego, co składa się na całokształt kultury narodowej (…) uczyć można przy pomocy teatru” („Czego nam brak w Gdyni?”, „Dziennik Gdyński” 1928 nr 55).

Z książki „Dzieje Gdyni” pod redakcją Romana Wapińskiego (Wrocław 1980) dowiadujemy się wiele nie tylko o dziejach Gdyni, ale także o tych przełomowych decyzjach. Dnia 23 września 1922 roku Sejm Ustawodawczy Polskiej Rzeczypospolitej uchwalił budowę portu morskiego w Gdyni. Uchwalił wybudowanie portu w miejscu, gdzie w XVll wieku król Władysław IV zamierzał wznieść polski port nad Bałtykiem.

Przedstawiciele narodu uchwalili, a ich wyborcy zbudowali. W jedenaście miesięcy po uchwale dnia 13 sierpnia 1923 roku zawinął do portu w Gdyni pierwszy statek pełnomorski – francuski „Kentucky”. Andrzej Bukowski podaje, że w dwa lata potem – w roku 1925 wpłynęło tych statków 157, w roku 1926 – 601, w roku 1927 – 1949, w roku 1928 – 2201. Fachowcy dowodzą, że w 1938 roku port w Gdyni był nie tylko największym, ale także najnowocześniejszym portem nad Morzem Bałtyckim. W cztery wieki po historycznym fakcie spełniły się nadzieje i proroctwa. Przypomniano plany króla Polski Władysława IV, wystawiając w Gdyni kronikę historyczną 1635 roku pt. „Na morskich szańcach Rzeczypospolitej” ułożoną przez pisarza-marynistę Janusza Stępowskiego. Najpierw – wg świadectwa Gwidona Trzywdar-Rakowskiego – na przełomie lat 1930-1931, potem 10 lutego 1938 roku w wykonaniu Teatru Marynarki Wojennej pod kierownictwem Gwidona Trzywdar-Rakowskiego.

Dnia 10 lutego 1926 Gdynia otrzymała prawa miejskie. W 1935 roku zajęła 6 miejsce wśród miast polskich pod względem wielkości obszaru miejskiego. W roku 1929 podniosła liczbę mieszkańców do 17.000, w 1935 – do 114.000 osób (w 1910 miała 900 mieszkańców, w 1912 – 1300 mieszkańców).

Budowano w Gdyni porty (handlowy, pasażerski,rybacki,wojenny), basen żeglarski i stocznię. Pod koniec 1938 roku długość wybrzeży portowych wynosiła 13 kilometrów, największa głębokość 12 metrów, przeładunki obsługiwało 87 mechanicznych urządzeń przeładunkowych i 50 magazynów. Od 1930 roku pasażerskie i towarowe linie żeglugowe prowadziły z Gdyni do Nowego Jorku w Ameryce Północnej, do portów Ameryki Środkowej w Zatoce Meksykańskiej i do Ameryki Południowej oraz trasą Konstanca-Jafa-Haifa. Kapitał Linii Żeglugowej GAL (Gdynia – America – Line; Gdynia -Ameryka) należący w 1930 roku po połowie do Danii i Polski, w roku 1939 roku w całości znalazł się w rękach polskich (!). Pod polską banderą wypływały z Gdyni okręty o nazwach bliskich Polakom: „Kościuszko”, „Polonia”, „Pułaski”, „Piłsudski” (od 1935), „Batory” (od 1936), „Chrobry” (1939), „Sobieski” (1939), które po wybuchu wojny wszystkie zostały oddane do dyspozycji Międzyalianckiego Komitetu Żeglugowego, a ocalałe przypłynęły po wojnie do Polski.

Powstał więc w Gdyni ważny ośrodek portowo-handlowy i pasażerski, rywalizujący zwycięsko nie tylko z Wolnym Miastem Gdańskiem. Budowało się miasto – gmachy publiczne i dzielnice mieszkaniowe: 1926 – nowoczesny Dworzec Kolejowy, 1927 – gmach Marynarki Wojennej, Urząd Celny, Urząd Morski,1928 – Bank Gospodarstwa Krajowego, Bank Polski, Instytut Meteorologiczny, Kapitanat Portu, Magistrat,Szkoła Powszechna, Urząd Pocztowo-Telegraficzny, Zarząd Budowy Portu,Instytut Handlu Morskiego i Techniki Portowej,Państwowa Szkoła Morska, Urząd Marynarki Handlowej. Wszystko tam, gdzie „Szumniało nom polscie morze” [„Szumiało nam polskie morze”], jak w tytule dramatu znanego poety kaszubskiego Franciszka Sędzickiego (1882-1957), wydanego w 1939 w Kartuzach i całkowicie zniszczonego przez Niemców„.

A równocześnie kształtował się ośrodek polskiego życia kulturalnego nad Bałtykiem. Podkreślał ten fakt już w 1939 roku Henryk Chudziński w „Monografii Wielkiego Pomorza i Gdyni” (Toruń 1939): „O tym, że miasto to posiada życie kulturalne poza swym pulsem gospodarczym i materialną rozbudową, iże obudziły się w nim ambicje artystyczne – o tym albo się nie myśli,albo się temu nie wierzy. A jednak tak jest” (w rozdziale pt. „Życie kulturalno-artystyczne Gdyni”, s. 94). A w trzydzieści lat później fakt potwierdzał Kazimierz Chruściński: „Gdynia jako miasto liczy sobie niecałe pół wieku. Jest więc jednym z najmłodszych miast polskich, ale czy istotnie, jak niektórzy utrzymują, całkowicie pozbawionym wszelkich tradycji kulturalnych? Rzeczywiście w okresie międzywojennym nie odgrywała ona większej roli w ogólnopolskim życiu literackim i artystycznym, ponieważ nie istniały tu silniejsze środowiska twórcze. Rozwijała się natomiast w Gdyni różnego typu działalność kulturalna, dająca odpór propagandzie niemieckiej, wznawiającej roszczenia do tych ziem, zaspokajająca potrzeby duchowe ludności, zwłaszcza inteligencji, stwarzająca zarazem zręby swoistej morskiej świadomości wszelkiego rodzaju. (…) Władze międzywojennej Gdyni były mocno zaabsorbowane budową portu, nie starczyło im sił i środków na rozwiązywanie problemów socjalnych i kulturalno-oświatowych tego młodego miasta. (…) Ale pomimo wszelkich niedostatków w zakresie życia kulturalnego trzeba przyznać, że międzywojenna Gdynia nie była „zakutą” prowincją, ale przeciwnie, zdradzała niemałe zrozumienie dla zaspakajania duchowych potrzeb człowieka i miała w tej dziedzinie (….) osiągnięcia” (ss. 19, 21 – „środowisko artystyczne międzywojennej Gdyni”, „Litery” 1971 nr l, s.19-21).

I rzeczywiście.

W latach międzywojennych Gdynia skupiła wybitnych twórców zafascynowanych Bałtykiem, powstającym portem i miastem. Bywających tu jak Maria Dąbrowska, Maria Kuncewiczowa, Zofia Nałkowska, Józef Czechowicz, Konstanty Ildefons Gałczyński, Juliusz Kaden-Bandrowski, Jan Lechoń, Adolf Nowaczyński, Władysław Orkan, Michał Rusinek, Melchior Wańkowicz, Wacław Borowy i Tadeusz Żeleński-Boy. Mieszkających w Gdyni i jej okolicach okresowo jak Stefan Żeromski, Wacław Sieroszewski, Artur Maria Swinarski, albo na stałe, jak wielu pisarzy o rodowodzie kaszubskim czy Mieczysław Jarosławski, lekarz, krytyk literacki i pisarz – powieściopisarz, nowelista, dramatopisarz (m.in. „Noc Sylwestrowa”, 1911; „Skazaniec”, 1912; „Poeta i rzeczywistość”). Skupiła autorów pisujących o morzu, jak Stefan Żeromski – „Wisła” (1918), „Wiatr od morza” (1922), „Międzymorze” (1923), „Port w Gdyni” (192S), Maria Dąbrowska („Dwa tygodnie w Gdyni”, 1923), Wacław Sieroszewski („Brama na świat”,1933), Karol Makuszyński („Wielka brama”,1936), Michał Rusinek („Człowiek z bramy”,1936; „Polska zaczyna się do Gdyni”, 1938), Janusz Stępowski („Szesnaście lat Gdyni”,1936), Jerzy Bohdan Rychliński (m.in. „Był bój pod Oliwą”,1936; „Skarbiec Bałtyku”, 1937). A także pisarzy działających w organizacjach z morzem związanych jak Zbigniew Jasiński, mąż Wandy Karczewskiej, autor tomów wierszy pt. „Rejs do Rygi” (Poznań 1931) i „Papierowym okrętem” (Warszawa 1936) oraz antologii poezji marynistycznej „Morze w poezji polskiej” (Warszawa 1937), redaktor działu „Morze w literaturze pięknej” w miesięczniku „Szkwar” (1935 -1937), pracujący od 1935 roku w wydziale prasowym Zarządu Ligi Morskiej i Kolonialnej w Warszawie, a w latach 1937-1938 w Instytucie Bałtyckim w Gdyni.

Miała też „własnych” pisarzy piszących książki o morzu, jak Esterko, czyli Tadeusz Kaczmarek („Córka rybaka”, 1931 – druk w odcinkach „Dziennika Gdyńskiego”), Kazimierz Śliwkowski (antologia marynistyczna „Morze i Przymorze”,1932; „Opowieści Morskich Fal”), Fryderyk Kulleschitz, wykładający też w Państwowej Szkole Morskiej („Rejs dookoła świata”, 1936 – reportaże z rejsów morskich ), Wanda Karczewska („Ludzie spod żagli”, 1937 – nagroda Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich, 1937), nauczyciel z zawodu Alfred Świerkosz, autor monografii osad i miasteczek nadbałtyckich, Tadeusz Nowacki i pewnie inni, o których jeszcze nie wiem.

W 1931 roku powołano do życia gdyński Związek Literatów. „Gazeta Gdyńska” z 15 maja 1931 roku podała do wiadomości: „Wczoraj, tj. w czwartek, dnia 14 bm. odbył się organizacyjny zjazd literatów i poetów, zamieszkałych na Kaszubach. Po omówieniu wielu spraw zawodowych i wydawniczych, postanowili powołać do życia własny związek pod nazwą „Związek Literatów Polskich na Kaszubach z siedzibą w Gdyni”. W zebraniu uczestniczyli m.in. Mieczysław Jarosławski, Tadeusz Kaczmarek, Feliks Nowowiejski, Władysław Pniewski, Wacław Sieroszewski, Tadeusz Śliwkowski, Alfred Świerkosz. Na liście członkowskiej znalazło się 15 nazwisk. Prezesem został Tadeusz Śliwkowski, sekretarzem Tadeusz Kaczmarek (Esterko), skarbnikiem Alfred Świerkosz”.

Organizowano w Gdyni różne imprezy literackie i artystyczne mające rozwijać zainteresowania literaturą i sztuką, zainteresowania czytelnicze, a nawet pisarskie. Do najważniejszych należały „czwartki literackie” i „piątki·’ uniwersyteckie”.

„Piątki uniwersyteckie” odbywały się w Gdyni od roku 1934. Organizował je podczas całego roku akademickiego Uniwersytet w Poznaniu przy pomocy Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Gdyni. Stałe miejsce miały w Sali Izby Przemysłowo-Handlowej na ul. 10 Lutego 24.

„Czwartki literackie” organizowano w latach 1935-1939 w kawiarni Albrechta „Cafe – Bałtyk” przy ul. 10 Lutego i w lokalu „Fangrata” na Skwerze Tadeusza Kościuszki. Organizatorem „spotkań przy kawie”, nazwanych „Wieczorami Czwartkowymi”, których w sumie odbyło się ponad osiemdziesiąt, był artysta-malarz Zygmunt Cywiński. Urządzał on „Wieczory Czwartkowe” w „Cafe-Bałtyk” poświęcone rozważaniom na temat plastyki i innych sztuk jak literatura czy muzyka,teatr i radio. Wieczory miały w programie odczyty i dyskusje oraz spotkania z artystami,najczęściej znanymi pisarzami, krytykami, badaczami literatury. Uczestniczyli w nich m.in. Maria Kuncewiczowa, Wacław Borowy, Juliusz Kaden-Bandrowski, Adolf Nowaczyński…

Miała też Gdynia własne placówki badawcze, naukowe i akademickie rozwijające wiedzę o żywiole morskim, Bałtyku i regionie. Były to: Morski Instytut Rybacki (od 1928), Instytut Bałtycki, założony w Toruniu (1925), ale mający w Gdyni Oddział (od 1931), a następnie główną siedzibę (od 1937), Kolegium Międzynarodowych Wykładów Akademickich, kierowane przez profesora Tadeusza Hilarowicza (od 1932), Gdyńskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk (od 1937).

W działalności Instytutu Bałtyckiego na rzecz humanistyki szczególnie ważne okazały się odczyty profesora Adama Kleczkowskiego z Poznania na temat wpływu języka polskiego na dialekty prusko-niemieckie (w 1931 roku) oraz prof. Romana Dybowskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie na temat morza w twórczości Josepha Conrada.

Natomiast przy Kolegium Międzynarodowych Wykładów Akademickich powstał w 1933 roku Instytut Wykładów o Kulturach Narodów Słowiańskich pod kierunkiem Wacława Sieroszewskiego, w 1936 roku przekształcony w Wakacyjny Instytut Sztuki pod kierunkiem Michała Rusinka. Celem pracy Wakacyjnego Instytutu Sztuki, jak podano na reklamowym afiszu, była: „propaganda twórczości artystycznej, głównie polskiej, oraz przeszkolenie artystyczne pewnej grupy działaczy pracujących w terenie nad krzewieniem kultury”. Realizowano te cele poprzez dyskusje, seminaria, wykłady oraz koncerty i spotkania z twórcami. Wszystkie odbywały się w lipcu w Państwowej Szkole Morskiej. Cieszyły się wielkim powodzeniem, chociaż koszt uczestnictwa był stosunkowo wysoki (wynosił 110 zł od osoby). Udział w jego pracach brali twórcy o nazwiskach zapisanych w dziejach polskiej kultury jak Jędrzej Cierniak, Kazimierz Czachowski, Leon Pomirowski, Wacław Sieroszewski, Leopold Staff, Zygmunt Szweykowski, Kazimierz Wierzyński, Karol Zawadziński.

Propagowaniem sztuki trudniły się też w Gdyni różne stowarzyszenia, jak Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej YMCA (siedziba w Hotelu Nadmorskim pod Kamienną Górą), które zapisało się niebywałym powodzeniem wieczoru recytatorskiego „Jesień poetycka” oraz odczytu Józefa Bieniasza „Dzieje Kaszub na tle historii Pomorza” (1938).

Zadbano też w Gdyni o czytelnictwo. Założono biblioteki. Bibliotekę Rady Miejskiej (zał. 1928), dostępną początkowo tylko dla urzędników zarządu miejskiego, przekształcono w 1935 roku w Miejską Bibliotekę Publiczną, od listopada 1937 pod kierunkiem Kazimierza Tymeckiego (mieściła się w „Willi Tusia” na przedłużeniu ul. Waszyngtona; w 1939 roku miała 20 tysięcy tomów). W roku 1931 utworzono Bibliotekę Towarzystwa Czytelni Ludowych na ul. Starowiejskiej.

Uruchomiono księgarnie (Józefa Winnickiego, od 1920; Mariana Niemierkiewicza, od 1928), wypożyczalnie książek (braci Winnickich na Placu Kaszubskim) i czytelnie (Mariana Niemierkiewicza, Józefa Winnickiego).

Otwarto drukarnie – pierwsza Bolesława Kiełbratowskiego na ul. Świętojańskiej (od 1926), potem Drukarnia Bałtycka (1928), drukarnia A. Tomaszewskiego, drukarnia A. Szczuki, Gdyńskie Zakłady Wydawnicze (od 1929). W 1926 roku ukazała się pierwsza książka z miejscem wydania: „Gdynia”. Był to „Informator Wybrzeża Morskiego” pt. „Polskie morze”, wydany przez Gdyński Oddział Ligi Morskiej i Rzecznej.

Wydawała Gdynia własną prasę, jak „Gazeta Gdyńska” (1926-1939, powstała 1926 z przekształcenia „Gazety Kaszubskiej” z Wejherowa), „Dziennik Gdyński” (1928-1939, z dodatkami: „Gwiazda Morza” 1928-1929, „Dodatek Niedzielny”,1931-1933), „Przegląd Bałtycki” (1928-1929), „Latarnia Morska” (1934 -1935), „Torpeda. Oczy i uszy Gdyni” (1936-1937), „Kurier Bałtycki” (1937-1939 – z niedzielnym dodatkiem kulturalnym „Tydzień Literacki” redagowanym przez Artura Marię Swinarskiego), „Ekspresa Portowy” pod red. Stanisława Bendera (1928-1931), „Głos Bałtycki – Kurier Gdyński – Niezależny Organ dla Handlu, Przemysłu i żeglugi”, „Nowa Gazeta Gdańska – Kurier Gdyński”. A ponadto miała „Bałtycką Agencję Prasową” pod nazwą „Głos Bałtycki” (od 1926) i Koło Dziennikarzy w Gdyni (założone 1929). Do tej tradycji nawiązywały gazety zakładane w Gdyni po lI wojnie światowej. Kazimierz Chruściński podaje, iż w Gdyni lat międzywojennych ukazywało się w sumie 70 tytułów (!), ale – pomijając pisma wychodzące sporadycznie lub krótko, w przeważającej liczbie były to wydawnictwa o tematyce gospodarczej i technicznej, choć liczne z nich poświęcały wiele miejsce także tematyce kulturalnej.

Najwięcej jednak miejsca zagadnieniom z zakresu kultury udostępniały pisma codzienne: „Dziennik Gdyński” (1928-1934, red. Bolesław Kiełbratowski), „Gazeta Gdyńska” (1926-1939, red. Czesław Buksakowski i Stanisław Tadeusz Kaczmarek), „Kurier Bałtycki” (1937-1939, red. Henryk Tetzlaff, Artur Maria Swinarski, Witold Meżnicki). „Gazeta Morska Handlowa” miała osobny dział „W cztery oczy ze sztuką”. Pisano na te tematy i w „Czerwonym Marynarzu” i w „Opowieściach Morskich Fal”.

Rozwijały się też inne sztuki – malarstwo i muzyka. Powstało Muzeum Miejskie. Pracowała prywatna Pomorska Szkoła Sztuk Pięknych Wacława Szczeblewskiego. Działała Szkoła Muzyczna im. Fryderyka Chopina, prowadzona (od września 1929) jako prywatna placówka przez skrzypka Zdzisława Roesnera.

Organizowały się amatorskie zespoły orkiestrowe i orkiestry zawodowe, jak Miejska Orkiestra Symfoniczna przy Gdyńskim Towarzystwie Muzycznym, kierowana przez Aleksandra Dulina, Reprezentacyjna Orkiestra Marynarki Wojennej (kapelmistrz por. Szpilecki, od 1930 kapitan Aleksander Dulin), która od 1 lutego 1928 urządzała koncerty publiczne na placu przed magistratem (dwa razy w tygodniu – w niedzielę i w środę po południu), a od 30 marca 1930 roku także poranki muzyczne. Zbierały się chóry – „Dzwon Bałtycki” (od 1926 pod kierunkiem kierownika szkoły powszechnej Kamrowskiego, a następnie G. Karskiego), „Hejnaf” (od 1930), „Symfonia” (chór kościelny, od 1930).

Ale najwcześniej i najżywiej ujawnił się w Gdyni teatr, a życie teatralne Gdyni w latach międzywojennych było bardzo intensywne, przedstawienia teatralne liczne i różnorodne. Choć publiczności, jak pisali znawcy, było niewiele i była niewyrobiona – chętniej oglądała repertuar lekki niż sztuki poważne, teatr muzyczny (opery, operetki) i rewie niż teatr dramatyczny. Mimo to oprócz fars i komedii grano „Dziady” Adama Mickiewicza i „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego, na przedstawieniach „Powrotu posła” Juliana Ursyna Niemcewicza, „Księcia Niezłomnego” Juliusza Słowackiego wg Calderona czy „Uciekła mi, przepióreczka” Stefana Żeromskiego były tłumy wielotysięczne!

Nie udało się tylko – z przyczyn finansowych – stworzyć gdyńskiego teatru – powołać stałego zawodowego zespołu, zbudować osobnego gmachu teatralnego.

O historii kultury i życia literackiego na Pomorzu pisano niejednokrotnie. O dziejach teatru na Pomorzu iw Gdańsku, rozpoczętej jeszcze przed zajęciem miasta przez Prusaków, 1stycznia 1793 przez Józefa Nowickiego, aktora pierwszego zespołu Teatru Narodowego w Warszawie (1765-1767) i czasów dyrekcji „ojca sceny narodowej” Wojciecha Bogusławskiego (do 1792) – pisali znakomici badacze, jak Zbigniew Raszewski („Z tradycji teatralnych Pomorza, Wielkopolski i Śląska”, Wrocław 1955), Zenon Ciesielski („Teatr polski w Wolnym Mieście Gdańsku 1920-1939”, Gdańsk 1969). Rozwojowi życia kulturalnego i literackiego w Gdyni poświecił świetne publikacje Andrzej Bukowski („Życie kulturalne i literackie w Gdyni w latach 1920-1939”, w: „Gdynia. Sylwetki ludzi. Oświata i nauka. Literatura i kultura”, Gdańsk 1979). Ale nie ma, prócz albumów teatralnych, książki o tradycjach teatralnych Gdyni. Choć materiał historyczny o dwudziestowiecznym teatrze w Gdyni jest bogaty i częściowo zebrany w różnych artykułach Andrzeja Bukowskiego, Kazimierza Chruścińskiego, Zenona Ciesielskiego, Gwidona Trzywdar-Rakowskiego („Litery”, „Rejsy”, „Gdańskie Zeszyty Humanistyczne”), w programach do przedstawień, jubileuszowych wydawnictwach poszczególnych teatrów, w wywiadach i wspomnieniach. A teatralna Gdynia powinna mieć swoją monografię.

Materiał, zebrany przez krytyków, uczonych, widzów, scalony w postaci kroniki, którą przedstawiamy, ma obrazowo przekonać o takiej potrzebie. Zwłaszcza gdy się pamięta przekonania sąsiadów na temat kultury, oświaty i teatru. Niemcy, rządząc przez wiele dziesiątków lat na tych ziemiach należących do Polski od pradziejów, zawsze traktowali kulturę, oświatę i teatr jako jeden z najważniejszych środków germanizacyjnych. Już Johann Wolfgang von Goethe pod koniec XVIII wieku doradzał stworzenie na dawnych ziemiach polskich sieci teatrów wędrownych,o czym pisał w „Projekcie zaprowadzenia w Polsce języka niemieckiego dla rozszerzenia kultury wśród niższych warstw społecznych”, a w XIX wieku cesarz Wilhelm twierdził, że „teatr jest także jedną (…) z broni” i na frontonach teatrów budowanych na dawnych ziemiach polskich (Bydgoszcz, Grudziądz, Katowice, Poznań,Toruń) miały być napisy „Deutschem Wort und deutscher Art”.

Bożena Frankowska

Leave a Reply