Przejdź do treści

Gustaw Lutkiewicz nie żyje

24 lutego w Warszawie zmarł Gustaw Lutkiewicz (ur. 29 czerwca 1924 w Kownie), znakomity aktor niemal przez całe życie związany z teatrami warszawskimi, najdłużej z Teatrem Powszechnym. Wycofał się ze sceny (2010) w wyniku postępującej choroby oczu. Stworzył setki klasycznych, kostiumowych i współczesnych ról filmowych, teatralnych, telewizyjnych i radiowych i choć zazwyczaj nie były to postaci pierwszoplanowe, jego charakterystyczna, soczysta i wyrazista interpretacja sprawiała, że widz musiał go zapamiętać.

Reżyserzy, wśród których Lidia Zamkow, Leon Schiller i Janusz Warmiński, Kazimierz Dejmek, Konrad Swinarski, Adam Hanuszkiewicz i Zygmunt Hübner, Piotr Cieślak, Andrzej Wajda, czy Gustaw Holoubek, chętnie obsadzali go w swoich inscenizacjach. A on, wcielając się w postaci: Milorda Rydynga w „Henryku VI na łowach” Bogusławskiego, tytułowego Figara u Pierre de Beaumarchais’a, czy molierowskiego Don Juana, Pianki w „Miarce za miarkę” Szekspira, Koczkariewa w gogolowskim „Ożenku”, Wierszynina i Fieraponta w „Trzech siostrach” Czechowa, Gildensterna i Grabarza w „Hamlecie” Szekspira, Nosa i Dziada w „Weselu” Wyspiańskiego, Doktora szkockiego i… Wiedźmy w szekspirowskim „Makbecie”, Męża u Zapolskiej w „Ich czworgu”, czy Rotmistrza w „Damach i huzarach” hrabiego Fredry – bawił, wzruszał i poruszał.
Jego warunki wykorzystywali twórcy filmowi, wśród których Kazimierz Kutz, Jerzy Hoffman i Janusz Majewski, Wiesław Saniewski, Wojciech Jerzy Has, Ryszard Ber, czy Stanisław Bareja a jego charakterystyczny wschodni zaśpiew autorzy radiowej powieści „W Jezioranach”, powierzając mu postać Polikarpa Lepieszki, za którą odebrał nagrodę „Złoty Mikrofon”.

Jego ciepły, lekko wibrujący głos pozostanie w pamięci wszystkich, których obdarzył interpretacją ballad Okudżawy i Villona.

(inf. ZASP i wł.)

1 komentarz do “Gustaw Lutkiewicz nie żyje”

  1. Potwornie i definitywnie koczy się pewna Epoka –
    REQUIESCAT IN PACEM –
    Najszczersze i najgłębsze kondolencje Rodzinie…

Leave a Reply to Anna Rzepa WertmannCancel reply