Przejdź do treści

„Mamma Mia”

O musicalu w Teatrze Roma pisze debiutujący w „Yoricku” Janusz Szydelski:

Matko jedyna! Działo się w teatrze Roma. Kobiety, wino, taniec, śpiew, a to wszystko jedną nogą w Grecji. Dla aktorów był to po prostu kolejny dzień pracy. Dla widzów – niezwykłe widowisko.

Musical „Mamma Mia” niezmiennie podbija serca milionów widzów na całym świecie. Premiera odbyła się 6 kwietnia 1999 w Prince Edward Theatre na londyńskim West Endzie. Spektakl stawał się coraz bardziej znany między innymi dzięki ekranizacji, która weszła do kin w 2008 roku. Niedawno (21 lutego 2015) spektakl zawędrował na polskie sceny.

Akcja toczy się na jednej z wielu greckich wysepek. Donna Sheridan ma tam tawernę, w prowadzeniu której pomagają jej kelnerzy Pepper i Eddie. Jednak teraz na wyspę ściągają tłumy gości. Powodem jest wesele córki Donny – Sophie i Skya. Do hoteliku zapracowanej i zadłużonej Amerykanki przyjeżdżają jej przyjaciółki (współtwórczynie „Donna & The Dynamos”), ale też przyjaciele pana młodego i panny młodej. Na zaproszenie Sophie na wyspie zjawia się też Sam, Bill i Harry. Każdy z nich jest byłym kochankiem jej matki. Dwudziestolatka chce odkryć, który z tej trójki jest jej ojcem. Jak skończy się jej śledztwo? Czy „Donna & The Dynamos” zaśpiewa jeszcze raz? Czy Sky ożeni się z Sophie? Tego wszystkiego dowiecie się, gdy obejrzycie ten fantastyczny musical.

Fabuła przeplata się z największymi przebojami Abby. Podczas spektaklu można było usłyszeć takie utwory jak: „Money, Money, Money”, „Mamma Mia” , „SOS”, czy „Waterloo”. Wszystkie one były wykonane po polsku i co ciekawe, wcale nie były złe. Ich tekst był spójny i nawet wkomponowywał się w muzykę. Było to niemałe osiągnięcie tłumacza, Daniela Wyszogrodzkiego.

Najlepszymi piosenkami, według mnie, były: „Daj mi, daj mi, daj mi” / „Gimme a man after midnight”, „To atak jest” / „Under attack”, „Waterloo”. Zaś najlepszą z najlepszych była „Kasa, kasa” / „Money, Money, Money”. Jest to szlagier Mamma Mii, również po polsku.

Na deskach dużej sceny aż wrzało. Była to tym razem zasługa Agnieszki Brańskiej, choreografki. Moją uwagę przykuł zwłaszcza gest Donny, gdy ściągnęła kapelusz i wodziła nim przed nosami publiczności, jakby żebrając. Ten ruch był bardzo wymowny i nie widziałem niczego podobnego w żadnej innej adaptacji tego musicalu.

Musical nie byłby takim wydarzeniem bez znakomitych aktorów: solistów, takich jak Paulina Łaba (Sophie) i Paweł Kubat (Pepper), tancerzy oraz artystów tworzących chór. Spośród nich wyróżniała się Anna Sroka-Hryń. Zagrana przez nią Donna była kobietą hardą, energiczną i samodzielną. Tak widz mógł ją odebrać po „Kasie”, której wykonanie na długo zapadnie mi w pamięć. Pod maską obojętności kryła się kochająca matka (utwór „Tak mi się wymyka” / „Slipping through my fingers”), oraz kochanka, która nigdy nie przestała kochać (piosenka „SOS”). Aktorka stanęła na wysokości zadania i z pasją oddała wszystkie nastroje i emocje, którym ulegała postać przez nią grana. Anna wystąpiła na scenie z niespotykaną charyzmą, której zabrakło niestety Januszowi Krucińskiemu (grającego Sama), gdy śpiewał swój solowy numer „Ja to wiem, ty to znasz / „Knowing Me, Knowing You”.

Trzeba podkreślić to, że „Mamma Mia” miała szczególną atmosferę. Na jej powstanie złożyło się kilka czynników.

Po pierwsze, na początku spektaklu wyświetlony został krótki film. Widać było na nim aktorów, biorących udział w spektaklu, którzy wylatują z lotniska Chopina. Po chwili docierają do Grecji, a dokładniej do wysepki Donny. Jako że LOT został oficjalnym przewoźnikiem teatru Roma, nie mogło się obyć bez wzmianki o nim. Lecz ta reklama nie była aż tak rażąca i stanowiła dobry wstęp do pierwszej sceny spektaklu.

Kolejnym elementem była scenografia Mariusza Napierały. Jej modułem była pełnowymiarowa tawerna Donny. Konstrukcja mogła obracać się o 360 stopni, co było wykorzystane np. w piosence „SOS”. Dziełem scenografa były również monitory, które tworzyły zarówno tło, jak i ciekawą iluzję podczas koszmaru Sophie („To atak jest”). Jej efektem było wrażenie, że biedna dziewczyna jest zewsząd osaczona przez tłumy tajemniczych mężczyzn w garniturach, podczas gdy na scenie znajdowało się jedynie czterech aktorów.

Duże znaczenie miało też to, że polski musical był non-replicą. Oznacza to, że choć jego twórcy musieli trzymać się oryginalnego libretta, sami mogli decydować o choreografii, kostiumach, reżyserii i tekstach. Dzięki temu nie byli skrępowani ścisłymi wytycznymi i mogli wprowadzić w życie swoje pomysły, aby ciekawie przedstawić tę dobrze znaną historię.

Lecz atmosfera to nie wszystko. Równie ważne były inne elementy przedstawienia, dzięki którym „Mamma Mia” odniosła sukces na polskich deskach teatralnych.

Jednym z nich był śpiew. Piosenki kształtowały nastrój („To atak jest”), opisywały wcześniejsze losy bohaterów („Nasze lato” / „Our last summer”) i stanowiły tło dla kolejnych wydarzeń („Voulez Vous”).

Jednak najważniejszym czynnikiem był komediowy charakter tej sztuki. Ci, którzy idą na wodewile, zazwyczaj chcą się po prostu rozerwać. I to jest właśnie główny powód popularności tego typu przedstawień.

Podczas spektaklu, czujemy się jak na dyskotece. I choć nie wlewamy w siebie litrów alkoholu i nie hulamy na parkiecie, to i tak dobrze się bawimy. Uśmiech na twarzach sąsiadów i śmiechy na sali utwierdziły mnie w tym przekonaniu.

W końcu kogo nie przyciągną mieniące się stroje i szklane kule? Kto oprze się dobrze znanym hitom i rytmicznej melodii? Kto nie chce się wreszcie wyluzować i odprężyć? Każdy choć raz chce pójść na imprezę i zaszaleć. Tak więc i Ciebie, czytelniku, zachęcam gorąco do udziału w tej zabawie.

Jakub Szydelski

Jakub Szydelski, lat (już zaraz) 16. Zapalony fotoamator i podróżnik. Od niedawna również autobiografista. Ulubione gatunki literackie: opowiadanie i reportaż. Swoje żywe zainteresowanie teatrem rozwija pisząc recenzje ze spektakli.

 

„Mamma mia” Catherine Johnson, oryginalne teksty piosenek: Björn Ulvaeus i Benny Andersson, przekład na polski – Daniel Wyszogrodzki, reż. Wojciech Kępczyński i Sebastian Gonciarz, chor. Aga Brańska, scen. Mariusz Napierała, obsada: Anna Sroka – Hryń (Donna), Paulina Łaba (Sophie), Janusz Kruciński (Sam), Jan Bzdawka (Harry), Paweł Podgórski (Bill), Paweł Góralski (Sky) i inni.

Leave a Reply