Trudna to sesja terapeutyczna dla gości zebranych na sali. Nie wypowiada się tu głośno słowa na „Ż”, nie patrzy zbyt głęboko w oczy. A jednocześnie wymaga się konfrontacji, nabrania dystansu, może nawet uśmiechu.
Nowy projekt Teatru Żydowskiego to quasi-dokumentalny spektakl wyreżyserowany przez Wojciecha Klemma, zrealizowany w konwencji grupowej psychoterapii. W grupie wsparcia spotykają się młodzi Polacy, którzy nie mieli pojęcia o swoich żydowskich korzeniach. Część była ochrzczona, wychowywała się w chrześcijańskich rodzinach, Żydzi funkcjonowali w ich świadomości mniej lub bardziej powiązani z pewnymi stereotypami. Splot przypadkowych okoliczności sprawia, że dowiadują się o swoim pochodzeniu, a to zmusza ich do zbudowania na nowo swojej tożsamości.Prowadzący, przygrywając na flecie, zaprasza do aktywnego udziału w sesji, wzięcia się za ręce, poczęstowania paluszkami. Aktorzy siedzą wśród widzów i traktują ich jak współuczestników terapii. Wyznają, jak w pewnym momencie życia odkryli, że wiele spraw rodzice przed nimi ukrywali, jak nagle zmienia się ich sposób patrzenia na świat i jego porządkowania. Bo skoro jesteśmy kimś innym, niż myśleliśmy, to czy to oznacza, że nasze dotychczasowe życie jest fikcją, że musi się teraz diametralnie zmienić? Jak się odnaleźć w tym gąszczu niedomówień, jak wybaczyć najbliższym i jak teraz „oswoić nos”, który nie jest, jak dotąd twierdzono, konsekwencją góralskiego pochodzenia. Lęk przed przeszłością jest wypadkową różnych biografii, które mogliśmy poznać na sesji. Obarczeni traumami i obsesjami podczas terapii uczą się mówić o sobie, uczą się „odfałszowywać” żydowską tożsamość, wypowiadać głośno „jestem Żydem”. Pełni lęku, zawstydzeni, ale i ciekawi siebie.
Trudna to sesja terapeutyczna dla gości zebranych na sali. Nie wypowiada się tu głośno słowa na „Ż”, nie patrzy zbyt głęboko w oczy. A jednocześnie wymaga się konfrontacji, nabrania dystansu, może nawet uśmiechu. Większość z widzów miała podobne doświadczenia, uczestniczyła w podobnych sesjach. Rozmowy po spektaklu pokazały, jak ciężko im było się zdystansować do tego, co oglądali na scenie. Bo zjawisko przerwanych biografii pokoleniowych to także problem tajemnicy, zakłamania, wstydu – problem bardziej społeczny niż martyrologiczny.
W sztuce „Rodziny, których nie ma, czyli Anonimowi Żydzi Polscy” według scenariusza Michała Pabiana i Wojtka Klemma wykorzystano teksty zebrane podczas festiwalu Sopot Non-Fiction kilka lat temu. Początkowo był to zbiór materiałów dokumentalnych, potem słuchowisko radiowe, a teraz sztuka na scenie Mamele Teatru Żydowskiego. Klimatyczna przestrzeń kawiarni tworzy intymną i naturalną atmosferę, współgrającą z obraną formą spektaklu. Kończąc spotkanie, prowadzący zaprasza na inne: dla DDA, samotnych matek czy sekcji Katyńskiej. Nieco z przymrużeniem oka obłaskawia wszystkie tkwiące w społeczeństwie zadry.
Katarzyna Michalik-Jaworska
„Rodziny, których nie ma, czyli Anonimowi Żydzi Polscy” Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskich – Centrum Kultury Jidysz w Warszawie. Reżyseria – Wojciech Klemm, scenariusz – Michał Pabian, muzyka – Dominik Strycharski, obsada: Ewa Greś, Ryszard Kluge, Agnieszka Przepiórska (gościnnie), Dawid Rafalski (gościnnie).