Przejdź do treści

DZIADY. CZĘŚCI I, II, IV ORAZ WIERSZ „UPIÓR”

Długotrwałymi owacjami przyjęła publiczność WST wrocławskie Dziady w reżyserii Michała Zadary, pomyślane jako pierwsza część zakrojonego na całość widowiska, skomponowanego ze wszystkich fragmentów arcypoematu dramatycznego Adama Mickiewicza. Po hollywoodzkich Dziadach Rychcika to przedstawienie przemówiło siłą Mickiewiczowskiej poezji i zamysłem inscenizacyjnym, zakorzenionym w rodzimych realiach. Lada dzień czeka nas zaplanowana przez Teatr Polski we Wrocławiu premiera Dziadów części III, która wraz z gotowym już i obsypanym nagrodami przedstawieniem złoży się na pierwsze w historii pełne wystawienie dramatu narodowego. Bo jak wielokrotnie potwierdzał to reżyser, będzie to właściwie prapremiera Dziadów w pełnym kształcie literackim.

Pełne, ale czy wierne? Takie pytania stawiali recenzenci i historycy literatury, którzy z pewnym zadziwieniem odkrywali, że Dziadami wileńsko-kowieńskimi współrządzi żywioł komiczny. Czy Mickiewicz nie wierzył w duchy? Czy serio traktował zjawy i dziwy, opisywane najpierw w balladach, a potem w Dziadach. Nie bądźmy naiwni – wszak był nieodrodnym dzieckiem Woltera. Czy też może bawił się (co nie znaczy: naśmiewał) rozmaitymi wyobrażeniami zastygłymi w świadomości gminu, a nawet przesądnych jaśnie państwa, że tratował rzecz na równi z powagą i dystansem. Zadara z pewnością w duchy nie wierzy i traktuje je jako figury losu, przypowieści rodem z bajki, fantazji i podświadomości. Wszystko to zapowiada Część I, najmniej uporządkowana, fragmentaryczna i niejasna, aby eksplodować w części II, gdzie atmosfera oczekiwania na cuda i zjawiska paranormalne, której poddają się zgromadzeni na skraju lasu obrzędowcy, pod wypływem manipulacji charyzmatycznego Guślarza, sąsiadują z demonstracyjną teatralnością. Oto Zły Pan, któremu wyjadają oczy i wyszarpują ciało ptaszyska – bezwzględne ptaki-lalki, animowane przez aktorów, oto Zosia dryfująca napowietrznie na sztankiecie, a nad nią fruwający motylek, a niżej wełnisty baranek, też animowane. Nadto wybuchy, skry, ciemność, sytuacja między magią, zabawą i libacją.

Po przerwie okaże się, że to tylko wprowadzenie, bo rozpoczyna się Część IV, wielki monolog Gustawa/Pustelnika, inkrustowany od czasu do czasu dialogiem z Księdzem. Bartosz Porczyk objawia w swej kreacji siłę niezwykła, wydobywając z tekstu Mickiewicza dziesiątki ukrytych niuansów, różnicując je emocjonalnie i intelektualnie, nabudowując muzycznie – fragmenty śpiewane dodają monologowi mocy, unoszą ponad zwykłe doświadczenie. Porczyk oddaje na scenie szaleństwo odtrąconego kochanka, ból straty, gorycz, zagubienie, i wiele jeszcze innych stanów ducha, które wywołuje we wspomnieniach – także czułość, z jaką przywoła lata chłopięce, czas spędzony u boku jego mentora-Księdza, nim pozna książki zbójeckie. Kreacja Porczyka to nie tylko wielkie osiągnięcie aktorskie, wielka rola, to zracjonalizowana metafora. W jego scenicznym objawieniu bowiem spotyka się spojrzenie racjonalisty, kogoś, kto z trzeźwością próbuje oceniać swoją sytuację, z bez mała schizofrenicznym widmowym oddaleniem, przejściem na drugą stronę istnienia, jeśli taka strona istnieje lub istnieć może (a w wyobraźni na pewno może).

Wszystko się w tych Dziadach zgadza, aktorzy grają ze zrozumieniem, wiedzą, co mówią i do kogo mówią. W części I zachwyt budzi pieśń Młodzieniec zaklęty, czysto wykonana przez chłopca (w Warszawie jak na premierze wrocławskiej po tej pieśni zerwały się długotrwale oklaski), w części II porywający jest Guślarz (Mariusz Kiljan) i Dziewczyna (Sylwia Boroń), część IV należy do Bartosza Porczyka i Wiesława Cichego (Ksiądz). Mnóstwo w tym spektaklu arcyciekawych rozwiązań, przemyślanych pomysłów i związań między dawnymi i nowymi laty, wartych zapewne znacznie szerszego omówienia. Na tym miejscu dodam jeszcze: Niechaj się wstydzą aktorzy warszawscy, którzy nie potrafią już grać bez mikroportów. Zespół wrocławskiego Teatru Polskiego in corpore dowiódł, że można pracować nad słowem skutecznie – żeby znaczyło, było słyszalne i nie fałszowało przestrzeni.

 

DZIADY . CZEŚCI I, II, IV ORAZ WIERSZ „UPIÓR” Adama Mickiewicza, reż. Michał Zadara, dramaturgia Dariusz Przastek, scenografia Robert Rumnas, kostiumy Julia Kornacka i Arek Ślesiński, światło i wideo Artur Sienicki, muz. Maja Kleszcz, Teatr Polski we Wrocławiu, premiera 15 lutego 2014, występ gościnny w Warszawie, 28 marca 2015, WST

 

Leave a Reply

DZIADY. CZĘŚCI I, II, IV ORAZ WIERSZ „UPIÓR”

Długotrwałymi owacjami przyjęła publiczność WST wrocławskie Dziady w reżyserii Michała Zadary, pomyślane jako pierwsza część zakrojonego na całość widowiska, skomponowanego ze wszystkich fragmentów arcypoematu dramatycznego Adama Mickiewicza. Po hollywoodzkich Dziadach Rychcika to przedstawienie przemówiło siłą Mickiewiczowskiej poezji i zamysłem inscenizacyjnym, zakorzenionym w rodzimych realiach. Lada dzień czeka nas zaplanowana przez Teatr Polski we Wrocławiu premiera Dziadów części III, która wraz z gotowym już i obsypanym nagrodami przedstawieniem złoży się na pierwsze w historii pełne wystawienie dramatu narodowego. Bo jak wielokrotnie potwierdzał to reżyser, będzie to właściwie prapremiera Dziadów w pełnym kształcie literackim.

Pełne, ale czy wierne? Czytaj dalej »DZIADY. CZĘŚCI I, II, IV ORAZ WIERSZ „UPIÓR”

Leave a Reply