Przejdź do treści

O recenzji teatralnej

Na stronie internetowej Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego (konkurs-zurowski.pl) w dziale OPINIE pojawiła się wypowiedź prof. Bożeny Frankowskiej, wchodzącej w skład Kapituły Konkursu, o recenzji teatralnej, która przytaczamy w całości:

Profesor Jan Kott na seminarium teatralnym uczył nas, że najważniejsza w recenzji jest odpowiedź na cztery podstawowe pytania: co?, o czym?, jak?, po co? Profesor Zbigniew Raszewski na prywatnym nocnym seminarium w swoim domu (opisane przez Zbigniewa Wilskiego w „Pamiętniku Teatralnym”) dorzucał: ze znajomością historii lub pokrewieństw (jeśli to prapremiera). Obaj Profesorowie pisywali recenzje – Pierwszy bardzo dużo, Drugi – niewiele, ale Obaj – świetne.

 

Idąc za tymi wskazówkami należałoby powiedzieć najpierw trzy zdania o autorze i jego tekście wziętym do wystawienia, jak dramat, adaptacja, scenariusz – w czasach, gdy kultura wokół nas była wg filozofów i socjologów „kulturą słowa” (literatury). Dziś natomiast, gdy wg filozofów i socjologów otacza nas „kultura obrazu” (raczej „obrazków”) trzeba odpowiedzieć najpierw na pytanie, co stanowi „materiał” na przedstawienie – tekst literacki czy pomysł artysty teatralnego – dramaturga, inscenizatora, realizatora, reżysera…

Potem już trzeba się skupić na rozwikłaniu treści, jakie niesie (lub – nie) przedstawienie, czyli poinformować czytelnika, co stanowi temat rozważań teatralnych – w grze dramatycznej, pantomimie, śpiewie, tańcu czy po prostu „melanżu” lub „recyklingu” tych konstytutywnych rodzajów teatru, jakimi były (i są, a zapewne i będą): balet, dramat, opera, pantomina i gatunki pochodne z XIX i XX wieku.

Z kolei trzeba przystąpić do opowiedzenia, jak przedstawienie wygląda, jak zostało zrobione. Kolejno:

1. w jakiej przestrzeni (w tradycyjnym teatrze czy w „miejscach nieteatralnych”) i w jakiej scenerii;

2. z jakimi i jak grającymi aktorami, czyli z jakim zastosowaniem aktorskiej wrażliwości i umiejętności czysto warsztatowych w zakresie dykcji, gestu, mimiki, ruchu i z zastosowaniem dla jakiego celu (to dziś bardzo ważne): użytych do stworzenia postaci teatralnych czy tylko do wystawienia na pokaz aktorskiego ciała, jak to jest praktykowane w postdramatycznym typie teatru, usuwającym z pola widzenia akcję, fabułę, postacie teatralne, związek skutkowo-przyczynowy a bardzo często także sens;

3. z jakim zastosowaniem innych tworzyw teatru, jak muzyka, plastyka, śpiew, taniec i różnych efektownych naleciałości współczesnych w rodzaju błysków światła, podświetlanych ekranów, hałasów i wrzasków, razem zdążających do chaosu, który ma coś znaczyć. Recenzent powinien umieć odkryć dla widza, co te efekty mają wyrażać.

A na koniec powinien – w zależności od teoretycznej orientacji i swoich teatralnych przekonań – mieć odwagę ocenić przedstawienie, sens przekazany widowni, w porównaniu z zamiarem i wykonaniem. I wskazać miejsce przedstawienia i jego twórców na mapie teatralnych dokonań, rozwoju teatru i jego tworzyw – interesujące, bo nieznane, skrywające wiele nowych możliwości, stare jak świat, ale świetnie zastosowane, albo wprawdzie stare jak świat, ale wykazujące zawstydzający brak opanowania podstawowych umiejętności – aktorskich i w zakresie innych tworzyw teatru. Wszystko po to, by twórcy teatralni nie pokrywali braku talentu czy zawodowego wykształcenia kolażem, melanżem, montażem efektów o rodowodzie z przełomu XIX i XX wieku, a gdy chodzi o „teatr zmysłów” to i dalej… aż do mroków Średniowiecza i obscenicznego mimu popisującego się na jarmarkach w okresie Wędrówki Ludów (IV-VI w. n.e.).

Leave a Reply