Przejdź do treści

Przed premierą na Scenie Przodownik

Z reżyserem spektaklu Rosyjski kontrakt wg opowiadania Andrieja Płatonowa Krzysztofem Rekowskim rozmawia Szymon Majewski:

Co cię ujęło Cię w opowiadaniu Epifańskie śluzy Płatonowa i dlaczego zdecydowałeś się go adaptować na scenę?

Epifańskie śluzy Płatonowa czytałem kilkanaście miesięcy temu i byłem pod sporym wrażeniem, ale wydawało mi się, że nie ma tu kontekstu współczesnego. Kiedy na początku tego roku obserwowaliśmy wydarzenia na Ukrainie i polityka Rosji zaczęła nas żywo interesować, wróciłem do lektury i uznałem, że nadszedł czas na temat zderzenia Rosji z Zachodem. Epifańskie śluzy mówią o konfrontacji kulturowej i mentalnej. I to, co dla mnie w prozie Płatonowa było najbardziej poruszające, to fakt, że bohaterem jest człowiek bardzo wykształcony, o ogromnych horyzontach i że właśnie taki człowiek Zachodu – wydawać by się mogło uzbrojony intelektualnie – jest zupełnie bezradny wobec systemu, który spotyka. Myślę, że każdy z nas mógłby być tak samo bezradny i nie zorientować się, w którym momencie poddaje się społeczeństwu, a może też urokowi „wschodniego świata”. I można nieświadomie stać się częścią jakiegoś totalitarnego systemu, można nieświadomie stać się katem dla innych ludzi, a później ofiarą.

 

SM: Czy myślisz, że fascynacja Rosją jest nadal obecna wśród europejskich intelektualistów? Czy w ogóle ludzie wykształceni nie mają kłopotu z Rosją? Czy potrafią obiektywnie spojrzeć, na to, co się tam dzieje?

KR: Myślę, że ludzie wykształceni odwołują się do europejskiej filozofii, do europejskiego racjonalizmu, do pewnych reguł postępowania, które nam się wydają normą. Tymczasem właśnie rosyjskie myślenie i działanie kompletnie się temu wymyka. W związku z tym wielokrotnie zachodnie elity fascynowały się Rosją i wielokrotnie były wobec niej bezradne.

SM: Aktualność tekstu nie polega na jego doraźności? Jest to przecież historia, która rozgrywa się w Rosji XVIII wieku.

KR: Opowieść rozgrywa się w czasach Piotra I, reformatora i właściwie twórcy zorganizowanego mocarstwa. Car importował kulturę i technikę z zachodniej Europy, sprowadzał też wykształconych fachowców z różnych dziedzin, oferując im spore wynagrodzenie i możliwość wzięcia udziału w „wielkiej misji cywilizacyjnej”. To ówczesna emigracja zarobkowa. W ten sposób główny bohater Rosyjskiego kontraktu trafia do Rosji. Natomiast to, co tu zastaje, mentalnie bardzo przypomina dzisiejszą Rosję.

SM: Czasy Piotra I i Rosja Putina – widzisz jakieś podobieństwa?

KR: Myślę, że w jakiś sposób osoba Piotra I, władcy charyzmatycznego jest cały czas obecna. Putin nie krył w początkach swojej kariery politycznej fascynacji Piotrem I. Idea tworzenia imperium, idea zarówno fascynacji zachodem i rywalizacji z nim są wciąż obecne. Ale przede wszystkim nie zmienił się stosunek do człowieka, całkowite podporządkowanie jednostki interesom państwa, ignorowanie prawa… Nie chciałbym jednak, żebyśmy w spektaklu opowiadali jedynie o Rosji, w końcu od tego są politolodzy, historycy… To jest również historia wrażliwego człowieka, konfrontacji marzeń z rzeczywistością.

SM: Jednym z głównych motywów twórczości Płatonowa jest zachwyt nad ideą rewolucji, a równocześnie przekonanie, ze zostałą ona popsuta, zawłaszczona przez państwo, które zawsze jest w rękach mrocznych sił. Czy tu też widzimy te tematy?

KR: To opowiadanie różni się od innych opowiadań Płatonowa, w których tematem były historie zaobserwowane przed, podczas i po rewolucji – niekiedy wręcz reportaże z codzienności. Epifańskie śluzy to rodzaj maski historycznej, bo przecież w czasach stalinowskich powrócono do budowy kanałów łączących Don i Okę i ginęły tam tysiące ludzi. A Płatonow wpisuje tę opowieść w naturę, w niesamowite opisy przyrody, w cykle zmian pór roku i w ten sposób odnosi się też do idei ujarzmiania natury i ponoszenia klęski na tym polu.

SM: Płatonow wierzył, że naturę da się ujarzmić w imię rewolucji?

KR: No właśnie, ja mam wrażenie, że on nie był taki bardzo optymistyczny – myślę, że był po prostu uczciwy… I dlatego jego teksy nie są propagandową apoteozą rewolucji, nie są też jej programową krytyką. One po prostu skupiają się na takim bardzo trzeźwym opisywaniu sytuacji i bardzo trzeźwym opisywaniu ludzi. Z powstrzymaniem się od oceny. I w tym jest ich siła.

Leave a Reply