Przejdź do treści

Psalmy Dawida. Rekonstrukcja

Poszerzona wersja recenzji opublikowanej w „Przeglądzie” 2012 nr. 51/52:

 

Po raz pierwszy Olgierd Łukaszewicz sięgnął po Psalmy Dawida dawno temu jako aktor jeszcze młody. Pełen zapału i energii recytował Psalmy przedzielone wykonaniami muzycznymi – był to więc tzw. koncert słowno-muzyczny, a towarzyszące mu emocje sprawiły, że w oczach aktora pojawiły się łzy, jak to solidna szkoła Stanisławskiego zalecała. Młodego artystę ogarnął jednak popłoch, kiedy zauważył, że wraz z nim płacze widownia i jeszcze chwila, a rozdzierający szloch wszystkich połączy.

 

Nie o to mu jednak chodziło – emocja miała być kontrolowana i służyć ukazaniu wewnętrznej walki człowieka między wiarą a zwątpieniem, między poczuciem własnej mocy i poczuciem znikomego prochu czy robaka. Słowem znane motywy z romantycznych sporów z Bogiem, by tylko przywołać Wielką Improwizację. Łukaszewicz na dobre dziesięć lata odłożył Psalmy, ale widocznie ich magia wciąż go przyciągała, bo wrócił do nich już w formie monodramu, bez muzyki, ale w układzie w zasadzie niezmienionym sprzed klaty i także w „gorącym” przekładzie Romana Brandstaettera. Być może tajemnica tego przekładu tkwi w przeżytej przez jego autora konwersji religijnej i stąd szczególna żarliwość, ale i siła wątpliwości, która z tych tekstów przebija.

Z tą wersją monodramu przyjechał przed laty aktor do Torunia (1988), ze spektaklem o fakturze misteryjnej, bliższym modlitwie niż zwykłemu spektaklowi. By podkreślić sytuację bohatera (wówczas już starszego, jak to powiada Dante w „Boskiej Komedii”: „W życia wędrówce, na połowie czasu”), przez środek małej sali Teatru Baj, gdzie spektakl przedstawiał, przechodził wąski podest, jak chwiejna kładka, na której bohater zmagał się ze sprzecznymi uczuciami i myślami. Ścisk był ogromny, tak więc widzowie, którzy znaleźli się trochę dalej od „kładki” nie mogli jej zobaczyć, ale przynajmniej usłyszeli emocję.

Z tym samym, ale nie takim samym spektaklem wrócił Łukaszewicz do Torunia po latach, w listopadzie tego roku, prezentując Psalmy Dawida podczas dorocznych Toruńskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora. Spektakl powinien się nazywać: Psalmy Dawida. Rekonstrukcja, został bowiem przygotowany po latach z inspiracji dyrektora festiwalu Wiesława Gerasa. Artysta miał wątpliwości, czy przeżycia duchowe charakterystyczne dla wieku dojrzewania i okresu przechodzenia w smugę cienia będą brzmieć wiarygodnie w wielu już dojrzałym. Okazało się jednak, że zmieniona fizyczność aktora, już nie przypominającego Franza Kafki, dojrzały wiek, nie stanowiły przeszkody w podjęciu raz jeszcze dialogu z wielkim Nieobecnym o sensie życia, wiary, śmierci, sukcesie, przegranej, bo dopóki człowiek żyje, wciąż pyta i wątpi. Zresztą w przeszłości zdarzało się, że niektórzy odbiorcy widzieli w Psalmach przejaw religijnego zwątpienia i odrzucenia wiary, a inni demonstrację opozycyjnego ducha w czasach stanu wojennego. A dzisiaj?

W przestrzeni ograniczonej widzami ze wszystkich stron, między ogromną gromnicą i niewielkim lichtarzykiem i pulpitami z otwarta Księgą i wysłużonym tekstem scenariusza artysta zmaga się z tymi samymi dręczącymi wątpliwościami, nabierającymi jeszcze silniejszego wydźwięku w sali, gdzie obok widowni usadowionej na scenie jest widoczna opustoszała widownia teatru. Czy to pustoszejący kościół, czy teatr mniej ważny dla publiczności, czy wielka pustka świata bez Boga? Oto pytania, które pojawiają się w trakcie spektaklu, podczas którego Lukaszewicz niepodzielnie panuje nad słowem i powściągniętymi emocjami, co nie znaczy, że nie działającymi silnie na odbiorców. Psalm 22 z pamiętnymi słowami Chrystusa „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” brzmi silnie dzięki stłumieniu emocji – słowa te dobywa aktor leżąc na scenie, jak odrzucone dziecko.

Rekonstrukcja ukazała wirtuozerię warsztatu aktorskiego, którym posługuje się Łukaszewicz z biegłością mistrza, choć nieco szwankowała akustyka sali, przynosząc straty w odbiorze tekstu – całość jednak czyniła wrażenie potężne, a publiczność towarzyszyła artyście niemal ze wstrzymanym oddechem. Dodatkowym atutem tej unikatowej rekonstrukcji okazały się fragmenty Psalmów śpiewane po hebrajsku do muzyki organowej, które otwierały i zamykały spektakl o klasycznej budowie ramowej.

 

Tomasz Miłkowski

 

PSALMY DAWIDA, tłum. Roman Brandstaetter, scenariusz i wykonanie Olgierd Lukaszewicz, Baj Pomorski, 23 listopada 2012, inauguracja Toruńskich Spotkań Jednego Aktora 2012

Leave a Reply