Przejdź do treści

Esencja życia

W grudniu na scenie Teatru na Bielanach odbyła się premiera „Życia w zasięgu ręki” (produkcja Teatru Praskiego). Reżyser Marcin Kwaśny wziął tym razem na warsztat sztukę Rubi Birden. Przyprawił dramat sporą dozą  humoru i szczyptą romantyzmu, dzięki czemu stworzył świetne przedstawienie.

Autorka sztuki  – zodiakalne bliźnięta – mówi o sobie żartobliwie, że w życiu wszystko ją interesowało, wielu rzeczy próbowała, a nade wszystko lubi obserwować i słuchać. Dzięki temu bohaterowie są wiarygodni i bliscy widzowi. Interesujące jest to, że czworo z sześciorga uczestników dramatu przeżywa fundamentalną przemianę. Lekkoduch Max zakochuje się i oświadcza, zdobywając początkowo niechętną mu Julię, zasadnicza Helena znajduje dystans i zamiast sprzątaniem zajmuje się ploteczkami. Najtrudniejsza do zaakceptowania jest postępująca choroba Piotra. Postać tak organicznie zagrana przez Sławoja Jędrzejewskiego, że dla części widowni zaskoczeniem było to, że aktor w rzeczywistości nie jest sparaliżowany. A zadanie miał naprawdę trudne, musiał pokazać ułomność fizyczną, ale i to, że mimo kalectwa próbuje normalnie żyć, a wreszcie wewnętrznie dojrzeć do najważniejszej decyzji.
W fabularnej warstwie dramatu uwagę zwraca to, że Piotr w wielu sytuacjach uczy swoich bliskich dystansu, łagodzi konflikty, pomaga i pociesza. Wybucha tylko raz wobec narzeczonej Marty (Ada Fijał), z którą się rozstaje.
To między nim i każdą z pozostałych postaci więzi są najmocniejsze, chociaż trudno nie zauważyć wspomnianego już romansu Maksa (Janusz Onufrowicz) z Julią (Lidia Sadowa), czy skomplikowanych relacji między Heleną (chwilami rysowana grubą kreską postać kreowana przez Dominikę Łakomską) i Ojcem (w tej roli bardzo zabawny Waldemar Kownacki).
Prawda psychologiczna w tym spektaklu jest wyraźnie ważniejsza od sztafażu formy – znakomicie sprawdza się prosta, nowoczesna scenografia. Efekt estetyczny wzmacniają dobra reżyseria światła (po raz drugi zaproszony przez Kwaśnego do współpracy Olaf Tryzna) i kostiumy debiutującej w teatrze stylistki TVN Doroty Williams. Skoro mowa o stronie wizualnej, to warto wspomnieć, że plakat do spektaklu zaprojektował Rafał Olbiński, który na premierę przyjechał prosto z Białegostoku, bo właśnie tworzy kurtynę w tamtejszej operze.
Goście pojawiają się w domu głównego bohatera – gdzie toczą się prawie wszystkie sceny – wprowadzani przez melodie, skomponowane do spektaklu przez Marcina Nierubca. Rzec by można, że każdemu z nich w duszy gra co innego. W ten metaforyczny sposób reżyser mówi, że trudno jest przeniknąć do cudzego świata, ale z całą pewnością warto się starać. I choćby po tę prawdę trzeba się w wybrać do teatru.

Najbliższy spektakl 29 stycznia 2012, Teatr na Bielanach

Klara Ławniczak

Leave a Reply