Przejdź do treści

I co dalej?

Tak pyta Winnie w Szczęśliwych dniach Becketta, odgrywając swoje codzienne rytuały. My także możemy zapytać, co dalej z teatrem jednoosobowym pół wieku z górą po premierze Wieży malowanej Wojciecha Siemiona (23 listopada 1959) w Studenckim Teatrze Satyryków, która dała początek nowoczesnej formule teatru jednego aktora. Premiera ta, jak i tekst Ludwika Flaszena, który spektakl opisywał, stały się pretekstem najpierw do sesji podczas ubiegłorocznego wrocławskiego festiwalu, a potem książeczki, Czy teatr jednego aktora jest teatrem ubogim?, będącej zbiorowym namysłem ponad 60 osób nad tym, czym w istocie jest ten przedziwny, mały a wielki teatr, ubogi a bogaty.

Plakat i znak graficzny festiwalu – Edward Saliński

 

 

Bywały takie chwile w minionym półwieczu, kiedy wydawało się, że zainteresowanie teatrem jednego aktora przygasa, że wyczerpały się jego impulsy, Okazało się, że to przejściowe. Dziś znowu powstaje wiele nowych spektakli, pojawiają się debiutujący aktorzy, autorzy, do świata monodramu wkraczają aktorzy doświadczeni i wybitni. Dowodów na to sporo, by wymienić niedawny spektakl Jerzego Treli wg noweli Leszka Kołakowskiego Kazanie księdza Bernarda, czy najświeższej daty Szekspir forever! Andrzeja Seweryna w stołecznym Teatrze Polskim i Mr Jekyll/Hyde Krzysztofa Globisza w Teatrze Polonia.

Trzy spektakle, a zarazem trzy odrębne formuły: klasyczny monodram, spektakl-spotkanie i pogranicze one man show. Trela misternie rzeźbi postać wedle kanonów sztuki. Monodram Szekspirowski Seweryna wyrasta z jego wcześniejszego spektaklu Wyobraźcie sobie…, teraz przekształconego w rodzaj rozmowy z widzami, inkrustowanej fragmentami wiurtuozerskich pokazów słynnych monologów (a nawet dialogów) Szekspirowskich i to bohaterów obojga płci. W ostatnim wypadku specjalnie dla Globisza tekst napisał młody reżyser Jakub Porcari.

One man show, o który zatrąca formuła spektaklu Globisza, to jedna z najżywiej rozkwitających odnóg teatru jednego aktora, po części zaoceniczna pożyczka, po części nawiązanie do tradycji rodzimych (sławne monodramy Schaefferowskie Jana Peszka i Andrzeja Grabowskiego). Rękawice podjęli najpierw aktorzy Teatru Montownia, których autorsko wspomaga Michał Walczak, dołączają inni, ostatnio m.in. Wojciech Solorz swoim na poły kabaretowym Rekonstruktorem, wcale nie tak zabawną opowieścią o polskich zabawach z historią.

Nadwątlone siły monodramu wspomagają lalki. Przoduje w tym wrocławska filia krakowskiej szkoły teatralnej. Rzecz dotyczy nie tylko studentów, ale i pedagogów tej uczelni, by wymienić mistrzowski monodram Medea Jolanty Góralczyk w reż. Tomasza Mana, czy też Żywoty Świętych Osiedlowych Agaty Kucińskiej wg Lidii Amejko, wystawiane przez wrocławski Teatr Ad Spectatores. Ziarno zasiane kiedyś przez Andrzeja Dziedziula owocuje.

Coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność muzodram, niekiedy z wynikiem wyśmienitym, jak Smycz Bartosza Porczyka, czy pierwszy „monodram rockowy” – Ja Arkadiusza Jakubika zrealizowany z Michałem Siegoczyńskim (autor, reżyser) w warszawskim Teatrze Imka. Rozwija się monodram dokumentacyjny, czego świadectwem niech będą Mała narracja Wojtka Ziemilskiego w Teatrze Studio, czy Pani z Birmy Grażyny Barszczewskiej w Teatrze Polonia.

Scenie jednoosobowej, co tu kryć, sprzyja kryzys. Skąpe środki skłaniają wiele teatrów do wyboru małych form. Czasem powstają dzięki temu spektakle doniosłe, jak Biała bluzka Krystyny Jandy czy Niżyński Kamila Maćkowiaka. Wiele teatrów scenę jednoosobową uznaje za jedną ze swych specjalności: łódzki Teatr im. Stefana Jaracza, Polonia Krystyny Jandy czy Laboratorium Dramatu (teraz pod nazwą Scena Przodownik, druga scena Teatru Na Woli) Tadeusza Słobodzianka. Czy teatr jednego aktora jako jeden z filarów teatru instytucjonalnego czy komercyjnego to nie swego rodzaju nieprzyzwyciężalna sprzeczność? Przecież narodził się z buntu przeciw teatrowi- instytucji. Pewnie można się o to spierać, ale tak wygląda nasz teatralny świat – niejednoznaczny, podzielony, o niepewnych granicach. Jedno jest pewne: ciąg dalszy nastąpi.

 

Tomasz Miłkowski

 

Tekst opublikowany w Katalogu 26. Toruńskich Spotkań Jednego Aktora

Leave a Reply