Przejdź do treści

X 2007

Październik 2007

 

 

24 października

SZ JAK SZARIK Jakuba Przebindowskiego, reż. Jacek Sołtysiak, scenografia Agnieszka Jałowiec, aranżacja muz. Andrzej Perkman, Towarzystwo Teatrum.

Sz jak Szarik, choć utrzymany w klimacie komedii, jest też bowiem próbą pokazania stanu ducha dzisiejszego trzydziestolatka. Bohaterowie, owładnięci obsesją na punkcie Czterech pancernych, mają problem z ułożeniem sobie relacji z partnerami, uporządkowaniem spraw, z jakich składa się codzienne życie – wszystko odnoszą bowiem do wzorców wyniesionych z kultowego serialu” [Iza Natasza Czapska, „Życie Warszawy” nr 256, 2 listopada 2007].

 

19 października

ZAMARZNIĘTA Pawła Sali, reż. autora, monodram Ewy Szykulskiej, Teatr Wytwórnia w Warszawie, październik, 2007.

Dramaturg, który zasłynął prześmiewczym, ostrym tekstem 'Gang Bang’ o biciu rekordu seksualnego, w roli 'topiciela’ serc wypadł śmiesznie i nużąco. Aktorka, która wreszcie otrzymała rolę bardziej ambitną niż epizodyczna „trzecia baba z lewej”, robi, co może. Wije się po podłodze, pokłada na kanapie, turla w ślad za pokrywającymi podłogę butelkami” [Joanna Derkaczew, „Gazeta Wyborcza” nr 269, 17-18 listopada 2007 – Wysokie Obcasy].

„Wiele bywa w teatrze fiask nie do zniesienia, ale bodaj najcięższy do zniesienia jest papierowy kac” [Paweł Głowacki, „Dziennik Polski” nr 168, 19 lipca 2008].

 

13 października

JABŁKO Vern Thiessena, tłum. Hanna Szczerkowska, reż. i scenografia Tomasz Dutkiewicz, Teatr Komedia.

Jabłko nie jest tak smaczne jak miało być. Proste, łatwe w „rozgryzieniu” i równie łatwe w rzuceniu go gdzieś w trawę, aby uległo rozkładowi. Jedyne, co w tym spektaklu było dobre, to drinki podawane tuż po nim, aby jak najszybciej strawić ten zgniły owoc” [Dominik Ferenc, Nowa Siła Krytyczna, 17 października 2007].

 

6 października

KOLABORACJA Ronalda Harwooda, tłum. Michał Ronikier, reż. Tomasz Zygadło, scenografia Marcin Stajewski, muz. Jan Kanty Pawluśkiewicz, Teatr Ateneum, prapremiera światowa.

„Ronald Harwood umiejętnie dozuje napięcie, w drugiej, lepszej części spektaklu wydarzenia nabierają dramatycznego przyspieszenia. Reżyser Tomasz Zygadło tak prowadzi aktorów, by mogli zbudować efektowne role. Z szansy skorzystał Sławomir Holland w przejmująco ukazanym wizerunku Zweiga. Krzysztof Gosztyła obdarzył Straussa zbytnią dawką histerii, momentami nadając kompozytorowi cech niemal karykaturalnych. Dobrze zaś wspierały ich Marzena Trybała i Małgorzata Pieńkowska jako życiowe partnerki obu twórców” [Jacek Marczyński, „Rzeczpospolita” nr 246, 20 października 2007].

„Publiczność ogląda część pierwszą z pewnym rozbawieniem (starcie osobowości artystów jest doprawdy pełne humoru), ale śmiech, a nawet półuśmiech zamierają na ustach w drugiej części – wtedy króluje cisza. Kiedy Gosztyła wygłasza zeznanie starego Straussa przed komisją denazyfikacyjną, panuje taka cisza, że słychać byłoby lot motyla. Strauss oskarża Zweiga, że swoim samobójstwem-ucieczką spełnił marzenie hitlerowców: pozbawił życia jeszcze jednego Żyda i w ten sposób stał się paradoksalnym kolaborantem. Wielki monolog wielkiego artysty” [Tomasz Miłkowski, „Przegląd” nr 43, 28 października 2007].

 

SPACEROWICZ Robert Walser, scenariusz i reż. Igor Gorzkowski, scenografia Magdalena Dąbrowska, muz. Antoni Ferency, Piotr Tabakiernik, Studio Teatralne Koło, prapremiera podczas Międzynarodowego Festiwalu Konfrontacje Teatralne w Lublinie.

„Groteskowy świat w przedstawieniu Gorzkowskiego przypomina trochę atmosferą sytuacje bohaterów kafkowskich, ale przełamywany jest ironicznym poczuciem humoru i dystansem, z jakim kreują swoje postacie aktorzy Koła. W ich klimacie świetnie odnaleźli się zaproszeni tym razem do współpracy Magdalena Warzecha i Marcin Przybylski” [Agnieszka Rataj, „Rzeczpospolita” nr 245 – Warszawski Informator Rzeczpospolitej, 22 października 2007].

„W Spacerowiczu Gorzkowski pokazuje depresję, niemoc twórczą i degradację społeczną niejakiego pana Simona, pisarza w stanie upadku. Przygląda się ludziom jak cieniom na murze, pokazuje godność niemożności, wzniosłość smutku, sens zaskorupienia we własnej wrażliwości” [Łukasz Drewniak, „Przekrój” nr 3, 17 stycznia 2008].

NAGRODY:

Zespołowa nagroda aktorska w III edycji Konkursu na inscenizację dawnych dzieł literatury europejskiej.

 

5 października

DREWNIANY CZŁOWIEK Stasysa Eidrigeviciusa, scenariusz, reżyseria, scenografia autora, ruch sceniczny Zbigniew Papis, muz. Tadeusz Sudnik, światło Mirosław Poznański, Teatr Studio.

„Stasys jest artystą wszechstronnym, jednak jego talent ma ograniczenia. Dowodem – Drewniany człowiek. Podczas godzinnego spektaklu przeżywałam rozmaite emocje: zadziwienie, rozbawienie, zniecierpliwienie. Na końcu zaś – zażenowanie” [Monika Małkowska, „Rzeczpospolita” nr 242, 16 października 2007].

Artysta „ukazuje świat swego dzieciństwa, inspiracji, motywów, które zdominowały jego twórczość. Aktorzy, ukryci za maskami, biorą udział w instalacji i dezinstalacji ogromnych drewnianych konstrukcji, w budowaniu przestrzeni, której bohaterem jest tytułowy Drewniany Człowiek, specyficznie wymodelowany – między kukiełką a świątkiem” [Tomasz Miłkowski, „Przegląd” nr 46, 18 listopada 2007].

 

4 października

CIOCIA Rafała Wojasińskiego, reżyseria i scenografia Sylwester Biraga, Teatr Druga Strefa.

„Krakowska dokonała tu rzeczy niezwykłej. Krok po kroku pokazała warsztat, budowę postaci, jej niemal rzeźbiarskie modelowanie, grzebanie w psychice ludzkiej z dochodzeniem gdzieś aż do jej bebechów, które gdyby aktorka nie stworzyła kreacji, byłyby trudne do przełknięcia” [Justyna Hofman-Wiśniewska, www.aict.art.pl, 7 listopada 2007].

 

ŻAR Christophera Hamptona na podstawie powieści Sandora Máraiego, tłum. Elżbieta Woźniak, reż. Edward Wojtaszek, scenografia Dorota Kołodyńska, Teatr Narodowy- foyer.

„Gdy tracimy kogoś bliskiego i nie potrafimy tego zrozumieć, nie jesteśmy w pełni ludźmi. Żar jest także ucieczką, ucieczką od problemów (jak w przypadku Konrada), czy ucieczką przed przeszłością. Gdy przychodzi czas zmierzenia się z demonami przeszłości, najlepszym wyjściem staje się wrzucenie w ogień pamiętnika. Gdyby w tym wszystkim, co jest na scenie była żywiołowość, energia, a nie patos, to światło ze świec stałoby się tym pozytywnym żarem, który nie przeszkadza i prowadzi przez półmrok” [Dominik Ferenc, Nowa Siła Krytyczna, 18 listopada 2007].

„Palą się naftowe lampy, kroki na korytarzu odbijają się echem, aktorzy grają na wyciągnięcie ręki, a jednak czuje się jakiś fałszywy ton. To chyba staroświecczyzna tego tekstu, tego konfliktu, tej sprawy, która nie może wzbudzić emocji. Pozostaje szacunek dla wyśmienitych aktorów: Danuty Szaflarskiej, Ignacego Gogolewskiego i Zbigniewa Zapasiewicza i poczucie, że to, o czym mówią, nic nas nie obchodzi” [Tomasz Miłkowski, „Przegląd” nr 44, 5 listopada 2007].

 

WYZWOLENIE-PRÓBY Stanisława Wyspiańskiego, reż. i opr. tekstu studenci Wydziału Reżyserii Akademii Teatralnej, Adam Wojtyszko, Weronika Szczawińska, Wawrzyniec Kostrzewski, opieka artystyczna Jarosław Kilian, scenografia Diana Marszałek, Teatr Polski.

„Dzisiejszy Konrad ginie gdzieś w tłumie, który go nie słyszy, a często nie chce go słyszeć. Po obejrzeniu przedstawienia nie wiadomo, o co walczył Konrad przez ostatnie dwie godziny. Nie wiadomo, czego chcieli jego przeciwnicy. Nie wiadomo, kim był Konrad” [Maciej Stadtműller, Nowa Siła Krytyczna, 8 października 2007].

Wyzwolenie toczy się w teatrze, tak zamierzył Wyspiański. I oto młodzi artyści wybebeszają scenę. Likwidując kulisy, horyzonty, kurtyny, nawet ukazując kieszenie boczne, sznurownie i zascenie, rozbudowując proscenium, uruchamiając scenę obrotową, ukazują naturalne piękno teatru. Odpowiednim oświetleniem przekształcają sznurownie w boczne nawy kościelne i ta wielka, jedna z najpiękniejszych w Polsce scen gra sama siebie, staje się świątynią sztuki na wyciągniecie ręki. I co ciekawe nie traci nic ze swego monumentalizmu i sacrum” [Tomasz Miłkowski, „Przegląd” nr 42, 21 października 2007].

 

Leave a Reply