Przejdź do treści

I 1998

Styczeń 1998

 

 

30 stycznia

BIEDNY B.B., wg Bertolta Brechta, wybór tekstu Lena Szurmiej i Ryszard Marek Groński, reż. Lena Szurmiej, choreografia Lena Szurmiej, Tomasz Tworkowski, scenografia Barbara Kędzierska, kostiumy Irena Biegańska, kier. muz. Janusz Tylman, Teatr Syrena [19 x, 4515].

 

„Autorka spektaklu w Syrenie bezbłędnie wydobyła z poezji Brechta to, co w niej było najbardziej drapieżne i dwuznaczne – jej szaleństwo, rozmach, namiętności, przekreślenie wszelkich tabu obyczajowych i politycznych, dojmującą szczerość w dociekaniu, kim jest człowiek i kim mógłby być, „gdyby warunki pozwoliły mu”. (…) Dobry rytm przedstawienia, jego płynność, zespołowość, a zarazem kilka świetnych solówek, m.in. Igi Cembrzyńskiej, Aliny Janowskiej, Ewy Kuklińskiej, Jana Bzdawki (tytułowy B.B.) i Jacka Kawalca (rewelacyjny w songu o Mackie’m Majchrze). Syrena przypomina Brechta, o jakim teatr zapomina przedwcześnie, grzebiąc ryczałem na półce socrealizm” [Tomasz Miłkowski, „Trybuna”].

 

24 stycznia

OPĘTANY wg Bolesława Leśmiana, scenariusz i reż. Małgorzata Boratyńska, scenografia Marcin Stajewski, muz. Jan Janga Tomaszewski, Teatr Ateneum.

 

„Powściągliwie korzystając z pomocy gry świateł, wymownych pauz i skromnej gamy środków podkreślających dziwność krainy wyobraźni udało się Boratyńskiej wyczarować świat poezji, w którym króluje słowo i muzyka” [Tomasz Miłkowski, „Trybuna”]

 

17 stycznia

JOKO ŚWIĘTUJE ROCZNICĘ Rolanda Topora, tłum. Ewa Kruczkowska, reż. Piotr Cieślak, scenografia Jan Ciecierski, muz. Paweł Mykietyn, Teatr Dramatyczny, Sala im. Haliny Mikołajskiej [19 x].

 

Porządny spektakl, „sztuka Topora pokazana została przekonująco. Wprawdzie nie wstrząsa sumieniem ani nie poraża diagnozą, ale daje do myślenia. Może nawet więcej daje do myślenia niż do oglądania. Reżyser nie wykorzystał w pełni możliwości czarnego humoru tej sztuki” [Tomasz Miłkowski, „Trybuna”]

 

 

DOG Asji Łamtiuginy, reż. Bożena Suchocka-Kozakiewicz, scenografia Katarzyna Jarnuszkiewicz, muz. Jarosław Siwiński, ruch sceniczny Leszek Bzyl, Teatr Rozmaitości [19 x, 1365].

 

„W Teatrze Rozmaitości opowieść o uczuciowym wyziębieniu, jakie staje się udziałem starzejącego się małżeństwa, to pretekst do teatralnej gry. W przedstawieniu reżyserka wiele dodała, wprowadziła natarczywie obecny chór, wzbogaciła tekst o nowe pomysły, a przede wszystkim znalazła oryginalne rozwiązania sceniczne (…) Aktorzy świetnie wpisali się w założenia opowieści o pieskim życiu ludzi i coraz bardziej ludzkim psów. Znakomicie poprowadzony ruch sceniczny (Leszek Bzyl) nadał spektaklowi rytm. Dotyczy to zarówno wszystkich wejść i wyjść Chóru, jak i doskonałego ukazania psich bohaterów (świetny jako tytułowy Dog Adam Woronowicz) [Tomasz Miłkowski, „Trybuna”].

 

3 stycznia

POSKROMIENIE ZŁOŚNICY Williama Shakespeare’a, tłum. Stanisław Barańczak, reż. Krzysztof Warlikowski, scenografia Małgorzata Szczęśniak, muz. Paweł Mykietyn, choreografia Wojciech Misiuro, Teatr Dramatyczny [21 x], [pokaz przedpremierowy 31 XII 1997].

 

„Komedia Szekspira dostarczyła reżyserowi materiału na krótki kurs sutenerstwa. Tedy i nie dziwota, że mało komu było do śmiechu (…) Szkoda rzetelnej pracy aktorów i naprawdę świetnej, granej na żywo saksofonowo-akordeonowej muzyki Pawła Mykietyna” [Janusz R. Kowalczyk, „Rzeczpospolita” nr 3, 5 stycznia 1998].

 

„Nie ma tutaj jakiejś odkrywczej czy współczesnej interpretacji. Owszem, jeszcze przed rozpoczęciem właściwej sztuki pojawia się pijak, który wdziera się na widownię goniony przez bileterkę, który krzyczy, że żadna baba nie będzie nim rządzić. Jest dopisana scena, kiedy mąż Petrucchio (Adam Ferency) robi z żony Kasi (Danuta Stenka) prostytutkę. Są śmiałe sceny erotyczne z udziałem Bianki (Małgorzaty Kożuchowskiej) i Lucencja (Marcina Dorocińskiego). Są sceny z filmów porno na ekranie telewizora. A jednak tworzy to tylko nową dekorację do bardzo starej, nieco zwietrzałej już historii” [Anna Schiller, „Życie” nr 3, 5 stycznia 1998].

 

Poskromienie złośnicy Williama Szekspira, wystawione w Teatrze Dramatycznym przez Krzysztofa Warlikowskiego, to niezborna seria niefortunnych gagów i niezrozumiałych rozwiązań scenicznych. Powstał spektakl całkowicie pozbawiony myśli i dobrego smaku” [Jacek Wakar, „Życie Warszawy”, 5 stycznia 1998].

 

„Reżyser uwzględnił pomijane często w teatrze Przygotowanie, poprzedzające właściwe Poskromienie złośnicy. Zamienił miejsce akcji – wiejską karczmę – na teatr, uciekającego z niej klienta na widza teatralnego, a karczmarkę na bileterkę usiłującą wyprosić z widowni pijanego aroganta wdzierającego się na scenę (…) Powstała komedia śmieszna, dowcipna, błyskotliwa, atrakcyjna wizualnie, żywa. Nie mam wątpliwości, że jest to wydarzenie artystyczne pierwszej klasy ” [Ewa Likowska, „Wiadomości Kulturalne” nr 4, 25 stycznia 1998].

 

„Czy Kasia (Danuta Stenka) jest w tym spektaklu sekutnicą? Ciut ciut. Nie daje sobie w kaszę dmuchać. Potrafi ostro odpowiedzieć. W pierwszej części spektaklu daje popis samodzielnego myślenia. Kiedy chce, prowokuje. Gdy mowa o targu, na który wystawia ją ojciec, aby znaleźć jej męża, zrzuca jednym ruchem sukienkę. Niech ją oglądają jak zwierzę prowadzone na rzeź. Danuta Stenka jako umiarkowana złośnica jest naprawdę świetna. Tworzy portret kobiety, która nie chce być podnóżkiem swego męża. W drugiej części musi jednak ulec, bo taka jest litera tekstu. Ulega wszakże pozornie. Końcowy jej monolog, w rzeczy samej dość żenujący przykład męskiej buty przełożony na wiernopoddańczą deklarację uległej żony, nie brzmi wcale ulegle. Stenka przedstawia go niczym heroina tragedii greckiej albo członkini ruchu wyzwolenia kobiet. Z pewnym nadmiarem patosu. Wolałbym, aby ten monolog brzmiał albo groźnie, albo cynicznie, albo dwuznacznie. Szekspir w interpretacji Warlikowskiego okazał się naszym współczesnym. Jako bezwzględny macho też byłby na czasie, ale reżyser wybrał trudniejszą drogę – wyłuskania z komedii ukrytych, mniej jednoznacznych sensów. Czytana przez perspektywę teatralnego prologu jest grą, wariacją o odwiecznej walce płci i nieuprawnionych pretensjach do męskiej dominacji” [Tomasz Miłkowski,„Trybuna”, 6 marca 1998].

 

 

Leave a Reply