Przejdź do treści

III 1991

Marzec 1991

 

 

23 marca

KARMANIOLA, CZYLI OD SASA DO LASA Joanny Kulmowej, Stanisława Moniuszki, reż. Marek Sikora, scenografia Katarzyna Jarnuszkiewicz, kier. muz. Jerzy Dobrzański, Wojciech Kaleta, ruch sceniczny Marek Sikora, Teatr Powszechny.

 

„Sikora ze słabości – jaką z pewnością jest nieznośna operetkowa maniera – uczynił siłę. Poprowadził widowisko w kierunku pastiszu, kpiącego nie tylko z naszych narodowych przywar, lecz również z teatralnej konwencji. Pomógł mu w tym rozśpiewany zespół, zwłaszcza młoda Magdalena Kuta, Artur Barciś i Sylwester Maciejewski” [Jerzy Lutomski,TOP” nr 15, 12 kwietnia 1991].

 

9 marca

ŚLUB Witolda Gombrowicza, reż. Tadeusz Minc, scenografia Andrzej Markowicz, muz. Zbigniew Karnecki, choreografia Zofia Rudnicka, przygotowanie muz. Wit Zawirski, Teatr Polski [19 x, 4 665].

 

Wyborna obsada (Zapasiewicz, Łabonarska, Englert), dobre recenzje, „Goniec Teatralny” uznał premierę za wydarzenie tygodnia, i nikłe powodzenie – „Ślub” idzie zaledwie 40 razy, a w następnym sezonie frekwencja przekracza ledwo 15 proc. Rzecz inna, że to najgorszy rok frekwencyjny polskich scen. Mimo to pisano, że to „traktat o mechanizmach psycho-społecznych i zagrożeniach przy pojawianiu się Nowego Ładu czy Nowej Formy” [Stanisław Zawiśliński, „Trybuna” nr 59, 11 marca 1991].

 

6 marca

PEER GYNT Henrika Ibsena, tłum. Zbigniew Krawczykowski, adaptacja i reżyseria: David Schweizer, scenografia Barbara Hanicka, muz. Stanisław Radwan, Teatr Studio.

 

Spektakl wystawiony „przez amerykańskiego reżysera Davida Schweizera, błyszczy fajerwerkami aktorskich dokonań. Schweizer ograniczył obsadę do ledwie pięciu osób, powierzając im przemiennie różne role: Teresa Budzisz-Krzyżanowska jest więc i matką Peera, i jego ukochaną Solvejgą, Peer Gyntem są na zmianę Wojciech Malajkat i Zbigniew Zamachowski, a w końcowych scenach – także Tomasz Taraszkiewicz, role Ingrid i Anitry gra Magdalena Gnatowska, Odlewacza Guzików – Malajkat i Taraszkiewicz, Zamachowski jest również Królem Trollów (wspólnie z Gnatowską i Taraszkiewiczem), itd., itd. Schweizer potraktował też Peer Gynta satyrycznie – jest to przedstawienie niebywale wesołe, zabawne, nawet najbardziej dramatyczne sceny (śmierć matki, gorzki finał) natychmiast są rozładowywane dowcipem i spektakl powraca do pogodnego nastroju, skrząc się blaskiem ogromnie pomysłowych rozwiązań i brawurowym aktorstwem – szczególnie trójki: Budzisz-Krzyżanowska, Malajkat, Zamachowski. Wielkie, wielkie brawa!” [Lucjan Kydryński, „Przekrój” nr 2369, 7 kwietnia 1991].

 

„Schweizer, wykorzystując luźną strukturę dzieła, bawi się konwencjami teatralnymi. Bez żenady pokazuje, że właśnie robi teatr; aktorzy sami przenoszą rekwizyty, robią tzw. efekty. Raz jest to scenka jakby teatrzyku amatorskiego, za chwilę świetnie zainscenizowane kadry niemego filmu z muzyką Scotta Joplina. W tytułową postać wcielają się trzej aktorzy – pomysł to nienowy, ale w tym konkretnym przypadku następuje dość fascynujące sprzężenie zwrotne – to nie tylko Peer Gynt jest wieloznaczny, wielopostaciowy. Powstaje sugestia, że w każdym z nas – uczestników tego kameralnego spektaklu, jest coś z 'cesarza sobkostwa’” [Jacek Lutomski, „Rzeczpospolita”, 13 marca 1991].

 

„Spektakl Schweizera jest absolutnie pozbawiony wszelkiego wdzięku, a zresztą wydaję mi się, że trzeba trochę dobrego smaku. Być może chodziło tu o jakąś prowokację, ale marniutka ona. Jeśli chce się profanować święte oleje, to wlewa się je do rynsztoka, a nie smaży na nich rybę, albo smaruje drzwi. GO HOME MR. SCHWEIZER, import nam nie potrzebny. Ten towar mamy u siebie i w lepszym gatunku” [Tomasz Mościcki, „Po Prostu”, 28 marca 1991].

 

1 marca

ZBRODNIE SERCA Beth Henley, tłum. Małgorzata Semil, reż. Marcin Sławiński, scenografia Józef Napiórkowski, oprac. muz. Korneliusz Pacuda, Teatr Kwadrat.

 

 

Leave a Reply