Przejdź do treści

Róża

Sztuka Jana Stępnia o Róży Luksemburg. Wszystkie prawa autora zastrzeżone. Copyright by Jan Stępień.
Jan Stępień

RÓŻA

Mały pokój,  skromnie umeblowany. Na dużym  biurku leżą w nieładzie listy, kilka książek i kot Mimi. Na biurku leży również otwarty laptop, do którego podchodzi kobieta i odczytuje komunikat:
   
Poszukuję grobu Róży Luksemburg. Ktokolwiek wie…

Kobieta przerwa czytanie. Nakłada perukę, poprawia makijaż. Głaszcze Kota Mimi. Jest ubrana w długą czarną suknię.

Stęskniłaś się do mnie? Mam nadzieję, że Hilda nie żałowała ci smacznych kąsków.

Przestaje głaskać kota. Otwiera książkę i czyta głośno „Odę do młodości”

Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
Młodości! dodaj mi skrzydła!
Niech nad martwym wzlecę światem
W rajską dziedzinę ułudy:
Kędy zapał tworzy cudy,
Nowości potrząsa kwiatem
I obleka w nadziei złote malowidła.
Zamyka książkę i odkłada ją.
    Moja mała Mimi, mogłabym to czytać wciąż na nowo. Wierz mi, Mickiewicz to geniusz.

Bierze drugą książkę.
   
Niemcy mają swojego Goethego, my mamy Mickiewicza. Goethe też jest genialny. Jego „Pieśń koptyjska” to muzyka słów.  Ten wiersz głęboko mnie wzrusza. Ochładza mój umysł, uzdrawia ciało i duszę. Ale nasz Mickiewicz nie jest gorszy. Co za dbałość u niego o urodę języka! Co za potęga ducha!  Adam jest  tak pięknie nacjonalistyczny, zwłaszcza w „Panu Tadeuszu”. Mój wielki socjalista. Pragnął sprawiedliwego świata, w którym wszystkie narody miały stanowić wielką rodzinę. Gdyby dziś żył, jestem tego pewna, wstąpiłby do mojej socjaldemokracji i razem zmienialibyśmy ten zmurszały, kapitalistyczny świat.

Odkłada książkę. Pauza.
 
   Wciąż mówię swoim towarzyszom, dbajcie o język ojczysty, bo to  narodowy skarb. Przecież język umacnia naszą narodową świadomość! Nie mamy państwa, ale mamy język, który zaborcy chcą nam brutalnie wyrwać i podeptać. Nie możemy im oddać języka. Bo naród bez własnego języka jest tylko bezkształtną masą!
    Do znudzenia powtarzałam to Leonowi.

Bierze fotografię.

    Biedny Leon, zmuszałam go,  żeby rozmawiał ze mną po polsku, ale się zżymał, bo lepiej mówił po rosyjsku. A ja nie przepadam za językiem carskiego zaborcy, chociaż szczerze wyznam, że czytanie w oryginale ich literatury to wielkie intelektualne przeżycie. Zwłaszcza „Bracia Karamazow” Dostojewskiego lub „Biesy. Dostojewski przewierca duszę na wylot.
    Tyle lat byłam z Leonem, a jednak musieliśmy się rozstać. Rozstałam się z nim, bo byłam zbyt zachłanna. Chciałam go mieć dla sobie. Ale on pogrążony był w pracy konspiracyjnej i pochłonięty swoim doktoratem. Choć nigdy się do tego nie przyznał, podejrzewałam go o to, że chciał mi naukowo dorównać. Leon był ambitny, ale przecież w miłości nie ma miejsca na rywalizację, na ambicje. Często mówił mi o swojej miłości do mnie, ale nie wystarczyły mi jego słowa. Chciałam i pragnęłam jego pełnego oddania w miłości. Ale tak bywa z intelektualistami. Wszystko analizują, jakby wszystko dało się zrozumieć. A przecież nadmiar refleksji wychładza uczucia. Wiesz, Mimi, mówiłam mu, że szkoda, iż nie jest drwalem, który, zamiast analizować świat, pięknie rąbie drwa i jeszcze piękniej kocha.  Irytował się wtedy, krzycząc, że sama nie wiem, czego chcę. A ja tylko chciałam być w centrum jego uwagi. Przecież jestem kobietą! Jestem kobietą! Pauza.
    Kilkanaście lat byliśmy małżeństwem. Przez te lata napisaliśmy do siebie kilka tysięcy listów. Byliśmy razem, a jednak tak często osobno. Lubiłam pisać do Leona.

Róża bierze jakiś list. Czyta:

    21, marzec 1898. Kochana Różo. Jesteśmy dumni z ciebie. Zwłaszcza z tego, że otrzymałaś tytuł doktora z ekonomii.  Teraz jesteś sławną kobietą. Nawet twoi wrogowie mówią o tobie z szacunkiem. Ale uważaj na siebie. Rodzice martwią się twoim zdrowiem. Czy nadal miewasz bóle głowy? Czy odwiedzasz lekarza? Walcząc o swoje ideały, nie zaniedbuj zdrowia. Jest ci ono bardzo potrzebne. Wiem, że nie dosypiasz i nie dojadasz. Błagam, dbaj trochę o siebie! Wysyłam ci trochę pieniędzy. Naprawdę, dbaj o siebie. Rodzice bardzo się o ciebie martwią.
    Twój kochany brat

Róża odkłada list

Jakże daleko jest teraz mój brat, Leon i Hans.

Bierze kolejny list. Czyta:

    Najdroższa, najukochańsza Różo. Nie myśl, że przestanę cię kochać! Nie licz na to! Wiem, że nie zawsze spełniałem twoje pragnienia, ale przecież wiesz, że tak, jak ty, całym sercem i duszą  byłem i jestem oddany naszej sprawie! Tak bardzo boli mnie to, że stałaś się dla mnie chłodna i że moje miejsce zajął Hans! Oddałbym wszystko, aby cofnąć czas i żebyśmy znów kochali się do nieprzytomności jak dawniej!  Musisz wiedzieć, że  już nigdy już nikogo tak jak ciebie, nie pokocham! Musisz wiedzieć, że….

Róża nie kończy, wkłada list do koperty i z pozostałymi listami zamyka je w szufladzie.

    Słyszałaś Mimi, jak Leon mnie kochał.

Uśmiechając się

    Kochany Dziodzio, z zazdrości chciał zastrzelić Hansa. Jakież to było romantyczne.

Pauza

    Pamiętasz Mimi, jak zdefraudowałam dwadzieścia marek, które przesłał mi Lubimow?

Uśmiechając się

    Myślałam, że to było honorarium za mój artykuł, a to były pieniądze społeczne. Kupiłam sobie za nie francuskie perfumy.  Biedny Leon, strasznie się na mnie zdenerwował. A ja byłam szczęśliwa, bo wreszcie miałam upragnione perfumy.

Pauza

    Hansa już nie ma, Leona już nie mam. Mnie też kiedyś nie będzie…

Pauza

    Fatalnie zaczął się ten nowy wiek!  Dwudziesty wiek zaczął się od wojny światowej! Czy może być coś gorszego od wojny?! Dlaczego tak się musiało stać?! Przecież ludzi dobrej woli jest więcej niż tych, którzy tę wojnę wywołali!

Pauza

    Tak, moja Mimi, bez was, zwierząt świat byłby niemożliwy. Ale jeśli jakimś cudem byłby możliwy, to na pewno byłby nie do zniesienia!

Nagle pojawia się ręka z pistoletem
Róża przestraszona:

    Bitte, nich jetz.

Delikatnie bierze Mimi i, wyraźnie kulejąc na lewą nogę, podchodzi do okna. Nuci:

Za akt stworzenia dziękujemy Panu!
Jakich dzieł jest On praprzyczyną!
On stworzył bezkres głębi oceanu,
On stworzył statki, które po nim płyną.
    Tak, moja mała Mimi

Głaszcze kota

    Bardzo lubię tę hiszpańską pieśń. Śpiewam ją zwłaszcza wtedy, gdy smutno mi na duszy. Oh, jak pięknie śpiewają hiszpańscy chłopi. Szkoda, Mimi, że nie byłaś ze mną na Korsyce. Tam zapomniałam o polityce. Pokochałam korsykańskie góry, doliny, bujne drzewa oliwne i cudowne stare kasztanowce. Gdybym była malarką, nie opuszczałabym Korsyki. Chodziłam po wyspie boso, oglądałam wschody słońca. Mimo trudnych warunków życia Korsykanie nie narzekają, cieszą się życiem. Ja też, moja Mimi, staram się nie narzekać. Kocham życie, patrząc na ciebie, na słońce, drzewa, kwiaty oraz słuchając śpiewu ptaków. Tak, Mimi, nigdy nie zapomnę Korsyki.

Pauza. Róża śpiewa pierwszy wers:

    Za akt stworzenia dziękujemy Panu.
Jeśli Bóg istnieje, to stworzył Ciebie, Mimi, mnie i moich towarzyszy. Ale dlaczego stworzył tych, którzy od wieków nękają słabszych?! Zadaję głupie pytania, a ty przecież jesteś tylko kotem. Nie obrażaj się, jesteś moim bardzo kochanym kotkiem!

Pauza

    Szkoda, że od urodzenia jesteś wrogiem skrzydlatych braci. Ale gdybyś, Mimi, miała prawo wyboru, wybrałabyś wrogość do ptaków? No, zastanów się. Wątpię.  Przecież one też chcą żyć jak ty i ja. Życie ptaków jest piękne. Są wolne. Zazdroszczę im, że tak pięknie śpiewają i mogą odrywać się od Ziemi. Ale ty, Mimi, też masz swoje zalety. Jesteś miękka jak puch i tak cudownie mruczysz Można cię słuchać godzinami. Wiesz, tobie też zazdroszczę. Marzę o tym, by mnie tak ktoś głaskał, jak ja ciebie.
    Niektórzy mówią o zwierzętach, że podobnie jak ludzie, kierują się w swoim życiu nienawiścią. Ale ja wiem, że w zwierzętach nie ma  nienawiści. Jest tylko agresja, która pozwala na zabijanie po to, aby przeżyć.

Pauza

    W więzieniu, Mimi, czytałam w pewnym dziele naukowym o wędrówce ptaków, która przecież jest dość zagadkowym zjawiskiem, wciąż nie w pełni zrozumiałym. Otóż, zaobserwowano, że rozmaite ptaki, zwykle walczące ze sobą, spokojnie odbywają razem wielką podróż przez morze. Do Egiptu lecą gromady jastrzębi, orłów, sokołów, sów, tysiące maleńkich ptaków. Lecą obok siebie bez żadnej wrogości i agresji. Zaobserwowano też na przykład, że żurawie przewożą na swoich grzbietach maleńkie, śpiewające ptaki. Czyż to nie cudowne? Czy nie powinniśmy się, my ludzie uczyć od nich tego zbratania?

Pauza

    Mimi, ale przecież ty nie musisz zabijać, aby przeżyć. Przecież daję ci smaczne kąski. Po co ci ten instynkt do zabijania mysz? Nie rozumiem stwórcy, w którego tak wielu wierzy i o którym się mówi, że jest wielką miłością i dobrocią. Przecież mógł przewidzieć to, że twoi rodacy zaprzyjaźnią się z ludźmi, którzy będą was karmić.  Naprawdę, nie rozumiem.

Pauza

    Największe zwierzęta jak słoń, hipopotam i żyrafa nie zabijają, aby żyć. Jedzą rośliny. Czyż pozostałe zwierzęta i ludzie nie mogliby się też tak odżywiać? Jestem pewna, że wtedy byłoby znacznie mniej agresji w ludzkim i zwierzęcym świecie.

Pauza

    Szczęśliwa jesteś moja mała Mimi, że nie musisz zadawać takich pytań, a tym bardziej odpowiadać na nie. A może ja mówię bez sensu? Może ty wiesz znacznie więcej niż mnie się  wydaje. Przecież nic, albo prawie nic nie wiemy o waszym życiu psychicznym. Wielu uczonych twierdzi, że jesteście tylko po to, aby nam służyć. Niech będzie przeklęty Kartezjusz, który stwierdził, że jesteście bezdusznymi maszynami. Skąd u niego ta okropna opinia o was? Chyba nigdy nie widział z bliska żadnego zwierzęcia.

Pauza

    Niegłaskany człowiek staje się twardy jak skała, nieczuły na krzywdę innych. No, bo skoro nikt go nie głaskał, to nie wie, że powinno się być czułym dla innych. A świat bez czułości jest światem okropnym!

Pauza

    Niestety, Mimi, nie mam już Hansa. Był taki piękny, młody, wrażliwy i tak namiętnie i czule kochał.  On wiedział, czym jest czułość. I wiedział jak ją wyrażać.
    Trudno mi uwierzyć w to, że nie ma go wśród żywych. Przecież czuję jego obecność, jego zapach i widzę te wpatrzone we mnie, kochające oczy. Ale musiał zginąć na tej okrutnej, bezsensownej wojnie. Ludzie wrażliwi nie powinni być zmuszani do zabijania tak zwanych wrogów. Natomiast niewrażliwi powinni iść na wojnę. Skoro lubią zadawać cierpienia, to ich miejsce jest właśnie na wojnie, choć nigdy tego nie zrozumiem.

Pauza

Oddałabym  pół mojego życia za minutę czułości z Hansem. Ale Bóg, o ile istnieje, nie wysłucha tak egoistycznej prośby. Dlaczego nie wysłucha – tego nie wiem. Nikt tego nie wie.
Róża wraca do biurka, kładzie delikatnie Mimi wśród sterty listów.
    Droga Mimi, posłuchaj, co napisałam kiedyś o miłości.

Róża bierze kartkę i czyta:

    „Miłość. Czymże jest ona? Czy uczuciem pełnym egoizmu, bo pragnie się mieć ukochaną osobę i niemal nic więcej poza tym? Czy jest uczuciem altruistycznym, chcącym dobra dla innych? Jeśli tak, to znaczy, że jest jej stanowczo za mało w naszym świecie. Bo czymże jest historia ludzkości, jeśli nie pasmem mniejszych lub większych wojen nieustających, które zawsze mają jeden cel: zniszczyć obcych i zabrać im to, co do nich należało. A niszcząc obcych, zarazem niszczymy świat zwierząt i roślin. A więc światy, które nam nic nie zawiniły. Wręcz przeciwnie, bez zwierząt i roślin nie moglibyśmy istnieć. To dziwne, że ta prawda tak prosta, jest tak mało popularna.  A przecież tylu mamy uczonych, kapłanów i innych mądrych ludzi, którzy powinni tę oczywistą prawdę przypominać codziennie, nakazując szacunek dla życia w każdej postaci”.

Róża odkłada kartki, siada na krześle. Po chwili kryje twarz w dłoniach.

    Ależ boli mnie głowa.

Opuszcza dłonie

    Spójrz Mimi, tyle listów do przeczytania, tyle listów do odpisania, a ja jestem tak strasznie zmęczona. Muszę odpocząć! Muszę koniecznie odpocząć! Ale kiedy mam to zrobić? Albo uciekam przed carską i niemiecką policją, albo siedzę w więzieniach. A potem albo uciekam z nich, albo przemawiam na wiecach lub piszę.  Powiedz mi, kiedy mam odpocząć? Wiem, widzę to w twoich oczach. Chcesz powiedzieć: rzuć to wszystko i odpoczywaj. Chętnie bym to, Mimi, zrobiła, ale nie mogę. Nie pozwala mi na to poczucie obowiązku. Skoro wybrałem tę drogę, to muszę po niej kroczyć do końca, nawet na przekór wszystkim.

Pauza

    Spójrz, moja Mimi. Mam tu listy od Marchlewskiego, Warskiego, nawet samego Lenina.

Znów zaczyna boleć ją głowa. Po chwili bierze fotografię Hansa, wpatrując się w nią. Uśmiecha się. Ból mija. Róża zaczyna śpiewać romantyczną piosenkę. Po chwili tańczy z fotografią Hansa. Przestaje i z biurka bierze kolejny list.

    To mój ostatni list do Hansa.

Czyta:

    „Kochany Hansie, przecież twoja śmierć nie ma najmniejszego sensu! Czyż ci okrutni głupcy nie rozumieją, że ta krwawa jatka nie tylko zabrała mi ciebie, ale zabrała życie tym, którzy chcieli żyć. Kochany, nie chcieliśmy tej wojny! Ale oni zapędzili cię na front, abyś zabijał! Kapitaliści, burżuje, jakże łatwo wmówili Niemcom, że wojna da im poczucie godności. Jak wojna może cokolwiek dać?! Przecież ona wszystko niszczy i wszystko zabiera! Jedynie grupka zachłannych materialistów ma z niej korzyść! Ale mam nadzieję, że to całe bagno  moralne, w którym brniemy, ten wielki dom wariatów, w którym żyjemy, nagle, z dnia na dzień, jak pod wpływem czarodziejskiej różdżki, może się przeistoczyć w swe przeciwieństwo. Musi się przeistoczyć, bo przecież ta wojna musi się kiedyś skończyć. I wtedy ci sami ludzie, którzy teraz hańbią innych, zostaną okrzyknięci bohaterami nowych czasów, a wojna będzie zamazana i zatarta, jak gdyby nigdy nie istniało. Wyrywa mi się wołanie o zemstę, o karę! Jak to, więc wszystkie te łotrostwa mają być zapomniane i pozostać bezkarne, a dzisiejsze wyrzutki ludzkości mają jutro z podniesioną głową, być może uwieńczoną świeżymi laurami, kroczyć na wyżynach ludzkości i pomagać w urzeczywistnianiu najszczytniejszych ideałów?! Ale taka jest historia. Nigdy nie ma sprawiedliwych porachunków i niestety, trzeba się z tym pogodzić.
    Nie wiem, Hansie mój kochany, nie rozumiem, dlaczego tak trudno jest zbudować ustrój, o którym od dziecka marzę. Czy naprawdę to tak trudno uczynić, aby ludzie byli szczęśliwi i nie zabijali się wzajemnie? Czy zamiast zabijać, nie lepiej się zaprzyjaźniać i wspólnie cieszyć się istnieniem? Zwierzętami, słońcem, roślinami?Pauza
    Śmieją się ze mnie, krytykują mnie, że jestem niepoprawną marzycielką. A ja tylko nie chcę wojny. Ja tylko chcę wiecznego pokoju. Czyż jestem aż tak głupia, jak niektórzy o mnie mówią? Przecież Kant też chciał, aby zapanował wieczny pokój. Chwała mu za to, że wskazywał wieczny pokój jako cel dążeń ludzkości. A przecież swoje dzieło o pokoju napisał przeszło sto lat temu. Adwersarze zaraz krzykną, że to fantazje, mrzonki. Nie rozumieją, nie chcą zrozumieć, że mrzonki i fantazje kiedyś stają się rzeczywistością! Utopie stają się sensownymi drogowskazami. Ale dla nich władza to siła, podporządkowywanie sobie innych, najczęściej wbrew woli uciskanych. Czy tak musi być? Czy woźnica musi katować do krwi umęczonego woła, który już nie ma sił ciągnąć jakże ciężki wóz?! Czy rządzący muszą wywołać wojny, na których giną niewinni ludzie?!  Czy kapitaliści muszą nadmiernie bogacić się kosztem robotników?! Nie. Tak nie musi być! Tak nie powinno być!

Pauza

    To straszne, jedynie Karl głosował przeciwko kredytom wojennym! Na stu jedenaście deputowanych, tylko on był odważny i uczciwy. A więc można powiedzieć „nie”. Można, ale trzeba być odważnym! Czyż tak mało odważnych mamy ludzi w tym kraju i na świecie?! Podobno wystarczy dziesięć osób, którzy mocno pragną tego samego i osiągają ten cel. Ba, łatwo powiedzieć, dziesięć osób. Skąd ich wziąć, skoro na sto jedenaście osób tylko jeden się znalazł, który odważył się powiedzieć, że nie chce wojny.

Róża czule całuje fotografię Hansa i delikatnie ją odkłada, bierze pierwszy z brzegu list i czyta po cichu.

    A oto moja odezwa do moich rodaków.

Czyta:

    „Moi rodacy zarzucają mi, że nie chcę niepodległości mojej ojczyzny! A ja przecież nie chcę zabijania. Nie chcę krwi. Czy wciąż musimy płacić morzem krwi za to, aby zdobywać niepodległość?! Zbyt dużo krwi przelano za Polskę, która nadal jęczy pod butem zaborców! Mówi się tylko o niewoli ojczyzny, a niewiele osób obchodzi niewola robotników. Jak można wyżyć za tak nędzne grosze, gdy tymczasem kapitaliści  śpią na pieniądzach! Zarzucają mi brak patriotyzmu, wyrzeczenia się polskości. A ja znowu odpowiem jak kiedyś szwabskiemu prokuratorowi, który zarzucił mi, że nie mam swojej ojczyzny. Posłuchaj, Mimi, pamiętam to doskonale. Patrzyłam mu prosto w oczy i mówiłam: Mam tak wielki, ukochany kraj ojczysty, jakiego nie ma żaden prokurator pruski. Ale kiedy pan mówi o ojczyźnie, o potrzebie obrony ojczyzny, to mówię panu, że nikt nie ma prawa poza socjaldemokratami wypowiadać słowa ojczyzna. Czymże innym jest ojczyzna jak nie wielką masą pracujących mężczyzn i kobiet! Ojczyzna ma troszczyć się o dobrobyt, o podniesienie moralności, spotęgowanie sił duchowych wielkiej masy, która czyni naród.

Pauza

    A gdyby tak, na przykład, wreszcie po wielkim rozlewie krwi powstała wolna Polska, to byłaby z pewnością kapitalistyczno-klerykalna. I jakaż byłaby z tego korzyść dla uciemiężonych? Gdyby w takiej Polsce nawet gwarantowano ludowi jako taką egzystencję, to wskutek pobożności i konserwatywnego usposobienia naszego ludu Polska taka stałaby się niedostępną twierdzą dla idei socjalistycznej.
    Sądzę, że w obecnych warunkach, gdy lud polski przyciśnięty jest nędzą, traci już poczucie miłości do rodzinnego gniazda i bez żalu opuszcza strony ojczyste, idąc, gdzie go oczy poniosą – łatwiej jest zespolić te ofiary dzisiejszego niewolnictwa, dążąc z nimi do odrodzenia całej ludzkości. A więc chcę przede wszystkim Polski socjalistycznej, opartej na braterstwie narodów. O takiej Polsce dzisiaj marzyć nie można, podobnie jak nie można marzyć o froterowanej posadzce, dopóki się domu nie wystawi. A któż najpierw froteruje podłogę, a potem dom stawia? Marzy mi się zjednoczona socjalistyczna Europa, w której nie ma wyzysku jednych nad drugimi. Gdzie każdy robotnik chodzi z podniesioną głową i nie musi się wstydzić, że jest biedakiem, bo tak chcą panowie kapitaliści, którzy w Anglii mieli za złe robotnikom, że ci są rozrzutni, bo piją piwo i palą papierosy! Ci dumni Anglicy, którzy nas Słowian mają w pogardzie, bo jak pisał Słowacki, oni kochają zwierzęta, a my nie.”

Odkłada odezwę.
Pauza

    Nie rozumieją. Przecież pragnę żyć i mieszkać w Polsce. Ale tam policja tylko czeka, abym się pojawiła. Jestem dla nich zbyt „smakowitym kąskiem”. 
    Tak, Mimi. Zmęczyło mnie już to uciekanie przed carską policją. Czułam się jak zwierzę na polowaniu.  Tu, w Niemczech, nie jest mi źle. Mam niemieckie obywatelstwo dzięki formalnemu małżeństwu. Niemcy są dla mnie tylko miejscem zamieszkania i działalności politycznej. Ale moją ojczyzną zawsze była i jest Polska.

Pauza

    Kochana Mimi, zostałaś mi ty, te ptaki, drzewa i kwiaty za oknem. Ale nie wiem, jak długo będzie mi dane żyć. Umrę prawdopodobnie na posterunku w bitwie ulicznej albo w więzieniu. Taki już mój los, takie moje przeznaczenie.  Ale co mi tam więzienie. Jest moim drugim domem. Gdyby to, co robię, pomogło biedakom, mogłabym siedzieć w więzieniu całe życie. Nie było mi tam aż tak źle, jak to się wydawało moim bliskim, zwłaszcza mojemu bratu, który widząc mnie w tej klatce na widzenia, płakał jak małe dziecko. W końcu to ja musiałam go podtrzymywać na duchu, dodawać mu odwagi.

Piosenka

    W więzieniu miałam swój ogródek, swoje książki. Niektóre moje dozorczynie, że tak je nazwę, były dla mnie miłe. Z jedną z nich nawet się zaprzyjaźniłam. Pożyczałam jej książki, które bardzo uważnie czytała, a gdy czegoś nie rozumiała, wypytywała mnie o to wnikliwie. Na początku była bardzo zdziwiona – jak to określała – że taka dama jak ja

śmiech

znalazła się w więzieniu. Ten nasz kontakt zmącił jej spokój ducha. Była wiejskim dzieckiem z dziesięciorga rodzeństwa i praca w więzieniu była dla niej szczytem marzeń. Gdy żegnałyśmy się, miała łzy w oczach. Wyszeptała mi do ucha, że teraz już nigdy nie uderzy psa.

Pauza

    Niestety, Mimi, tam nie dostawałabyś smacznych kąsków, jak tu na wolności.

Pauza

    No, tak, nic nie mówisz, a ja tyle gadam i gadam. Ale przecież jesteś moją przyjaciółką, więc musisz mnie wysłuchać. No, bo komu  mam to opowiadać, jak nie tobie. Wiem, wiem. Nic cię nie obchodzą ludzkie sprawy. Ty chcesz być głaskana, pieszczona. Wiem, czuję to. Bardzo mnie kochasz. To dziwne, tak wiele ludzi mnie kocha, ja też ich kocham, a tak często czuję się samotna. A przecież nie powinnam czuć się taka osamotniona, skoro mam tyle dowodów miłości. Spójrz, Mimi na te listy. To ostanie listy Leona. Biedak, był załamany naszym rozstaniem. Może byłam okrutna wobec niego, ale przecież jestem tylko kobietą, dla której uczucia są tak samo ważne jak moja działalność. Leona kochałam miłością tak wielką, jak potem Hansa. Tak naprawdę, tylko oni liczyli się w moim życiu. Jeśli istnieje życie po śmierci, to mam nadzieję, że będą na mnie cierpliwie czekać.

Z uśmiechem
 
   Ale czy tam będzie mój wymarzony socjalizm? Jeśli Bóg jest socjalistą, to pozwoli mi budować tam ten ustrój, a jeśli jest kapitalistą? Trudno, będę z nim walczyć na słowa. Przekonywać go argumentami. Jeśli jest wszechpotężną miłością, to musi być także socjalistą. Czyż Chrystus nim nie był?

Ręka z pistoletem.
Róża przestraszona:

    Bitte, niech jestz. 

Pauza

    Niektórzy towarzysze nie rozumieją tego, że nie może być demokracji bez socjalizmu, a zwłaszcza socjalizmu bez demokracji. Przecież socjalizm nie może być nikomu narzucany siłą! Wciąż im to powtarzam, ale wielu się wydaje, że może być socjalizm bez demokracji. Przecież ktoś musi kontrolować nową władzę! Kontrola samych siebie? To absurd! Niby wiedzą, że władza bez kontroli społeczeństwa staje się katem dla rządzonych, a jednak zapominają o tym.  Rewolucja Lenina, niestety biurokratyzuje się. Ludność miejska zaczyna głodować. Postępuje demoralizacja. A przecież nie po to Lenin odebrał władzę białym, aby teraz za pośrednictwem biurokratów gnębić lud rosyjski pod płaszczykiem komunizmu! Czy on tego nie widzi?! Czy już zapomniał, że bez nieograniczonej wolności prasy i zrzeszania się, bez swobody wymiany poglądów zamiera życie każdej publicznej instytucji, a aktywna pozostaje jedynie biurokracja?!  Biurokracja jest chorobą! Jest jak złośliwy, rozprzestrzeniający się nowotwór! Niszczy wszystko! Staje się samowystarczalna! (Pauza) Niemieccy kapitaliści kłamią, że rządzą demokratycznie. Burżuje traktują demokrację jako parawan, za którym załatwiają swoje wielkie interesy kosztem robotników!

Pauza

    Kautsky, a zwłaszcza Bernstein nie rozumieją, może nie chcą rozumieć, że kapitalizmu nie da się reformować w stronę systemu socjalistycznego. Nie rozumieją, że kapitalizm ze swej natury jest dominacją silniejszego nad słabszym. Jeśli silniejszy ma swoich rękach środki produkcji, to w jego interesie jest pomnażanie zysku, zawsze kosztem robotnika. To prosta prawda. Nie rozumiem, że tego nie chce zrozumieć mój odwieczny polemista Bernstein.
Róża  bierze kartkę.
    A oto mój głos w sprawie kary śmierci: „Gdyby kara śmierci przywracała życie zamordowanemu, to prawdopodobnie byłabym jej zwolennikiem. Ale kara śmierci nie jest karą. Ona zezwala na zabijanie w majestacie prawa. Czyż człowiek ma prawo w imię obowiązującego prawa odbierać drugiemu życie? Moi przeciwnicy zaraz powiedzą: a jakie prawo ma osądzony do zabierania życia niewinnemu człowiekowi? Odpowiem, że nikt nie ma prawa odbierać życia nie tylko innemu człowiekowi, ale także innym istotom żywym.

Pauza

    Dlaczego na wojnie ten, który zabija, staje się bohaterem, a w czasie pokoju ocenia się go jako mordercę? Moim zdaniem, zabijanie na wojnie niewiele  różni się od zabijania w czasie pokoju. Czy to tak trudno pojąć tym, którzy wywołują wojny, a zwłaszcza trudno pojąć tym, którzy idą na wojnę, aby zabijać? Moi adwersarze zapominają także o tym, że zdarzają się pomyłki sądowe. W historii sądownictwa wymierzano karę śmierci niewinnym ludziom. Jeśli nawet zakaz wykonywania kary śmierci pozwoliłby ocalić tylko jednego skazanego, który niesłusznie został skazany na śmierć, to warto prawnie zakazać wykonywania kary śmierci! Nie rozumiem szczególnie tych, którzy podkreślają, że są chrześcijanami i zarazem żądają kary śmierci. Przecież w dekalogu najważniejszym przykazaniem jest „Nie zabijaj”. Wybaczanie jest podstawą nauk Jezusa.”

Pauza

     Tak, moja mała Mimi, trzeba wiele nienawiści i bezmyślności, aby zabijać.

Róża odkłada kartę i bierze nową. Czyta:

    „Domagałam i zawsze będę się domagać zniesienia wszelkiej cenzury, która jest parawanem do ukrywania prawdy. Jeśli jest cenzura, to nie ma demokracji. Dla mnie to oczywiste. Rządzący manipulują poddanymi, i w tym pomocna jest cenzura. W wolnym kraju nie może być cenzury. Cenzura oznacza brak wolności! Rządzący wmawiają Niemcom, że żyją w wolnym kraju i że wojna toczy się dla ich dobra. Mózgi niemieckich obywateli są zniewolone i zmanipulowane propagandą. Wydaje im się, że są wolni. Nie, im się nie wydaje – oni są o tym przekonani!
    W tysiąc dziewięćset czwartym roku zostałam skazana za obrazę Wilhelma II w jednym ze swoich przemówień. Moim zdaniem ja go nie obraziłam, lecz jedynie powiedziałam prawdę o jego haniebnej, antypolskiej polityce.  Ale stara to prawda, że za mówienie prawdy trzeba płacić. I zapłaciłam. Zostałam uwięziona w saksońskim więzieniu. Ale nie żałowałam i nie żałuję tego, co wtedy powiedziałam o cesarzu Wilhelmie.

Pauza

    Niektórzy nasi towarzysze mają wątpliwości co do pełnego zniesienia cenzury. Dziwię im się. Nie rozumieją, że cenzura, to wróg wolności i że w rękach rządzących może stać się wygodnym narzędziem do kneblowania ust robotników. W państwie demokratycznym robotnicy mają mówić rządzącym co naprawdę myślą o ich rządzeniu. W przeciwnym razie taka demokracja jest diabła warta! No, ale przecież o to chodzi kapitalistom, aby niewygodne dla nich prawdy, nie docierały do społeczeństwa.”
Róża wyjmuje czerwoną flagę (bez drzewca).
    Spójrz Mimi. Oto mój sztandar z 1888 roku. Miałam wtedy osiemnaście lat i wstąpiłam do konspiracyjnej Partii „Proletariat” w Warszawie.

Róża całuje  czerwony sztandar i odkłada go na biurko.
Pieśń rewolucyjna

Pauza. Róża pochyla się nad jakimś listem. Uśmiecha się.

    Czytelnik „Sztandaru”, co więcej robotnik, miał mi za złe, że walczę z Bogiem, z religią. Żądał natychmiastowych przeprosin, gdyż naruszyłam jego uczucia religijne. Przecież nie da się walczyć z czymś, czego nikt nie widział.  Nikt nie widział Boga.

Pauza

     Odpisałam mu w ten sposób: „Ja nie występuję przeciw żadnej religii, tylko domagam się tolerancji dla tych, którzy nie wierzą w Boga, dla tych, którzy nie chodzą do kościoła. Owszem, w swoich artykułach krytykowałam wystawny tryb życia niektórych księży, co przecież nie jest tajemnicą. Ale krytyka księży nie jest krytyką Boga. Krytykowałam i będę krytykować instytucje kościelne, bowiem nadużywają swojej władzy do zniewalania umysłów wiernych, do straszenia ich piekłem”.
Pauza.
    Moja szkolna koleżanka była tak przerażona naukami księdza, że popadła w silny stan nerwicowy do tego stopnia, że rodzice leczyli ją u różnych psychiatrów, ale bez większego skutku. Było mi jej  żal, ale nie mogłam jej pomóc, bo gdy zapewniałam ją, że nie ma piekła, krzyczała na mnie, że jestem czarownicą. Nie wiem, co się z nią stało, bo rodzice wypisali ją ze szkoły i straciłam z nią kontakt.
Pauza
    Nie ja pierwsza krytykowałam instytucje kościelne. Na przykład wielki mistyk Savonaroli otwarcie krytykował korupcję Watykanu i papieża Aleksandra z Borgiów, który kupił papieski tron. Savonaroli w czasie procesu podtrzymał swoje oskarżenia i odważnie przyjął śmierć w płomieniach na krzyżu. Ileż trzeba było mieć wtedy odwagi, aby krytykować instytucje kościelne!

Pauza

    Właściwie, dlaczego nie wolno krytykować Boga? Skoro stworzył ludzi, którzy wykorzystują, niszczą i zabijają innych, to przecież jeśli jest wszechwiedzący, powinien był przewidzieć nikczemność zachowań ludzkich. A jeśli i była przeprosić tego robotnika, ale nie bardzo wiem za co.

Pauza

    Czy ja się obrażam na tych, którzy krytykują moją działalność? Trudno mi się nawet obrażać na moich prześladowców. W końcu robią to, do czego zostali wyznaczeni.

Róża zamyka oczy i przez chwilę jest w półśnie. Budzi się.

    Wczoraj, Mimi, przeżyłam niezwykłe zdarzenie. Otóż w łazience na oknie znalazłam pięknego motyla.  Ostrożnie wzięłam go do ręki. Nie bronił się, więc pomyślałam, że umarł. Ułożyłam go delikatnie na biurku, na moim rękopisie. Dobrze, że wyszłaś na długi spacer, bo zapewne zrobiłabyś mu krzywdę. No, więc położyłam mu przed czułkami kilka otwartych kwiatów.  Zrezygnowana, że motyl umrze,  zaczęłam czytać Goethego. Po kilku minutach motyl ożył. Najpierw słaby chodził po moim rękopisie tam i z powrotem, i wreszcie niezdarnie uniósł się nad biurkiem. Zrobił kilka kółeczek pod sufitem i wyfrunął przez okno. Jakże się cieszyłam z tego ocalenia pięknego motyla!

Pauza
Róża przenosi wzrok na okno.

    Droga Mimi, czy ty jesteś naprawdę wolnym kotem? Czy jesteś zniewolona przez moje karmienie i pieszczoty? Wiesz, wydaje mi się, że ludzie niewielką wagę przywiązują do wolności. Deklamują slogany na temat wolności, a w rzeczywistości jej nie chcą. Bo być wolnym, to znaczy wciąż dokonywać wyborów i brać za siebie i innych odpowiedzialność. A to już wysiłek, na który nie każdego stać, nie każdemu się chce przełamywać wygodę, do której jesteśmy skłonni.  Gdybyś mnie zapytała, czy jestem wolna, nie wiedziałabym jak  dopowiedzieć.  Jeszcze niedawno wydawało mi się, że jestem wolnym człowiekiem. Że mam duży wpływ na siebie, na innych. Ale dziś mam wątpliwości. Wydawało mi się, że gdy zostanę doktorem ekonomii,  łatwiej będzie mi rozumieć rzeczywistość, łatwiej walczyć o prawa robotników, o prawa kobiet.

Pauza

    Dziwne są kobiety. Pozostają pod jarzmem mężczyzn i nie buntują się. Uważają, że nauka i polityka to sfery zarezerwowane dla mężczyzn. Zapewne myślą, że tak musi być. Na przykład wczoraj, rozmawiałam z właścicielką tej kamienicy. Poczciwa kobieta, ale zupełnie pozbawiona wigoru, pozbawiona radości życia. Wyprana z wszelkich namiętności. Sprząta, gotuje, rodzi i wychowuje dzieci, usługuje mężowi, a on co jakiś czas odwiedza dom publiczny przy głównej ulicy Berlina. Ale w niedzielę z żoną chodzi na mszę do kościoła. Rozmawiałam z nią wczoraj o pogodzie, a ona w pewnym momencie mówi: Pani Różo, jak pani może tak żyć?  Ani męża, ani dzieci, ani własnego domu. I po co pani się tak naraża?  Przecież świata i tak pani nie zmieni. Zaskoczyła mnie tymi słowami i nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Spojrzała na mnie ze współczuciem i poszła do swoich obowiązków. Dobre sobie, Mimi! Ona mi współczuła. A przecież to ja powinnam jej współczuć! Jest tylko dodatkiem do swojej rodziny!

Pauza

    Co można zrobić, aby potrząsnąć, skłonić do działań kobiety wykorzystywane przez swoich mężów i przez przełożonych w pracy? Jak im uświadomić, że marnują swoje życie! To straszne, że miliony kobiet na świecie jest przekonanych, że tak właśnie musi być.

Pauza
 
   Sto lat temu Fourier, wielki wizjoner idei socjalistycznych, napisał, że poziom emancypacji kobiet jest miernikiem emancypacji ogólnej. Obecna walka niektórych kobiet o przyznanie praw politycznych kobietom jest wyrazem i fragmentem ogólnej walki proletariatu o wyzwolenie. W tym leży jej siła i przyszłość. Właśnie dlatego burżuazyjne społeczeństwo czuje strach i obrzydzenie na myśl o prawach wyborczych.

Pauza
Róża wpatrzona w Mimi

    Tak, Mimi. Dziwię się niektórym towarzyszom, którzy nie rozumieją tego, że nie można przemocą wprowadzać nowego porządku. Którzy nie rozumieją, że życie każdej istoty jest najwyższą wartością i że trzeba uważać, by na przykład nie rozdeptać mrówki. Którzy nie rozumieją, że nie wolno narażać życia. Ale jak przekonać moich rodaków, polskich patriotów, którzy za ojczyznę chcą przelewać krew nie zastanawiając się czy są jakieś szanse na wygraną? Zawsze byłam i będę przeciwko głupiemu, bezrozumnemu patriotyzmowi, który polega na  wykrwawianiu się. Czyż nasze powstańcze klęski niczego nas nie nauczyły?! Przecież jeśli ginie jeden człowiek, to tak jakby ginął cały świat. To znany fragment z Talmudu. Nie przywołuję go tutaj dlatego, że sama jestem Żydówką, lecz dlatego, że to są święte słowa. Niektórzy Żydzi mają do mnie pretensje, że nie przyznaję się do swojego pochodzenia. To nieprawda. Jestem Żydówką i nie wypieram się tego. Ale nie chcę mieć nic wspólnego z geszefciarzami, czy lichwiarzami. Niektórzy moi znajomi Żydzi, odnoszę takie wrażenie, domagają się szczególnego traktowania z racji tego, że są narodem wybranym. Nie mogę się z tym zgodzić. Jeśli Bóg wybrał Żydów  spośród innych nacji, to znaczy, że jest rasistą. W czym gorsi od Żydów są na przykład nieszczęśni Indianie w Putamayo czy Murzyni mieszkający w Afryce?

Pauza
Piosenka

    Na zarzut mojej przyjaciółki, Mathildy Wurm, że za mało przejmuję się sprawami specyficznie żydowskimi, odparłam jej, że nie mogę się przejmować tylko Żydami, bo moim domem jest cały świat; gdziekolwiek są chmury, ptaki i ludzkie łzy!

Pauza

    Po ostatnim wiecu jakaś dystyngowana damulka podeszła do mnie i powiedziała: pani jest taka pogodna a przecież tyle pani przeszła. Odpowiedziałam jej, że owszem, ale nie chcę niczego zmieniać w moim życiu. Odchodząc, patrzyła na mnie zdumiona i obawiam się, że nie uwierzyła mi. Zapewne pomyślała, że udaję heroiczną babę! Gdy mówi się innym prawdę, nie chcą w nią wierzyć. Za to kłamstwa i kłamstewka chętnie przyjmują i jest im z tym dobrze.

Róża pochyla się nad kartką i po cichu czyta. Po chwili niezadowolona drze kartkę na drobne kawałki i wrzuca do kosza. Podnosi inną kartkę z biurka. Uśmiecha się.

    Słuchaj, Mimi, niedawno napisałam taki tekst. Wreszcie nie z konieczności, lecz z wewnętrznej potrzeby. Posłuchaj, potem pozwolę ci spać: „Nawoływanie do rozwagi, a więc do umiaru, słyszy się często, gdy wzrastamy. Jednakże bez ognia wewnętrznego niewiele można osiągnąć. Największe dzieła powstały w uniesieniu, z żarliwości. Ten, kto jest przeniknięty żarliwością, jest zarazem wyrazistym człowiekiem. Służy określonym wartościom, które nadają sens życiu. Adam Mickiewicz nakłaniał, by mierzyć siły na zamiary, a nie zamiar według sił. Człowiek żarliwy tak właśnie postępuje, kierując się często bardziej intuicją niż rozumem. Chęć wygodnego życia uniemożliwia podejmowanie czyny, które przeobrażałyby nasz świat. Trzeba działać! W filozofii Dalekiego Wschodu pojawia się pogląd, że dziesięć osób wyznających te same ideały i bezwzględnie oddanych sprawie zyskuje moc przekształcania naszego świata. Ale trudno jest nawet o tak małą grupkę osób żarliwie zespolonych wokół tej samej idei. Bywały w dziejach jednostki, które dzięki swym siłom charyzmatycznym porywały tłumy, zmieniały bieg dziejów. Nie wolno więc popadać w zwątpienie. Rezultaty podjętych działań pojawiają się zazwyczaj później niż moment ich najbardziej niecierpliwego oczekiwania”.

Róża kończy czytać, odkłada rękopis.
 
  No i co, Mimi? Podoba ci się ten tekst? Znowu milczysz. Cały czas milczysz, a przecież tyle mogłabyś mi powiedzieć.

Ręka z pistoletem
Przestraszona Róża:

 
   Ich bin Rosa Luksemburg   

Róża powolnym krokiem opuszcza pomieszczenie
Głos:

Róża Luksemburg została zastrzelona 15 stycznia 1919 roku. Jej ciało wrzucono do kanału.

Ktoś podchodzi do komputera, nachyla się i odczytuje następujący komunikat:

Poszukuję grobu Róży.  Ktokolwiek wie, gdzie została pochowana Róża Luksemburg, pilnie proszę o kontakt: janstepien1@wp.pl

KONIEC
COPYRIGHT BY: Jan Stępień

Leave a Reply