Przejdź do treści

Witkacy na skraju wyczerpania nerwowego

Wyśmienity spektakl, nie tylko dla honoru domu, bo przecież Teatr Studio nosi imię Stanisława Ignacego Witkiewicza. „Obrock” to przede wszystkim gęsty zapis niepokojów Witkacego, oparty w głównej mierze na tekście „Matki”, w którym wampiryczne stosunki syn-matka oplata wielokierunkowa sieć innych uzależnień.
 Forma przedstawienia odchodzi od teatru psychologicznego, mamy w nim do czynienia z licznymi przypadkami transgresji, aktorzy (Irena Jun i Jarosław Gajewski) przejmują od siebie role, zamieniają postaciami, wchodzą w role innych postaci (służąca Dorota,  organizator odczytu), a ich reakcje przybierają często monstrualny, celowo nieadekwatny lub nawet upiorowy charakter. Kiedy Irena Jun wybucha nagle jasnym, głośnym śmiechem w chwilach najmniej stosownych, wprowadza tym sposobem reakcji nastrój zagrożenia, mrocznej niespodzianki, która czyha za każdym słowem i gestem.
Irena Jun osiąga w tym spektaklu wyżyny mistrzostwa. Nie próbuje udawać ani dzierlatki, ani kwoki, a jednak stwarza sugestie wielości istnienia, potencji tych postaci, ich skrytej energii. Kiedy wspomina jako Matka swoje dawne niewykorzystane talenta artystyczne, zachowuje się jak klasyczna pani z pretensjami, lekko wydma wargi, miesi się w sobie, przewraca oczami, aby po chwili przerażać jako nieszczęsna alkoholiczka albo bezwzględny syn-wampir. Jej partner, Jarosław Gajewski, celowo zakłóca rytm swojej przemiennej osobowości, przerywany nagłymi ewolucjami tanecznymi, ascetycznym skupieniem i wybuchami nerwicowca. Kiedy krąży niczym ranne zwierzę po klatce sceny, sugeruje klaustrofobiczne uwięzienie, buduje psychozę zaszczutej ofiary. W końcowym  monologu mierzy się z całym światem. To Wielka Improwizacja Witkacego, marzycielska próba stworzenia trzeciej drogi pomiędzy totalitaryzmami i zagrożeniami czasu, który zmierza do upodrzędnienia jednostki. Pochwała indywiduum jest pokazem przerażenia artysty w obliczu nieuchronnej klęski sztuki.
To nie jest łatwe, miłe przedstawienie, dużo tu oskarżeń pod adresem znieprawionego świata i małości człowieka, dużo psychicznej męki i katuszy, a jednak przebija przez nie namiętna wola ocalenia. Wielkie przedstawienie, na miarę sceny Szajny i Grzegorzewskiego.
Tomasz Miłkowski
„Obrock”, wg Stanisława Ignacego Witkiewicza, scenariusz Ewa Ignaczak, reżyseria Bartosz Zaczykiewicz, scenografia Aleksandra Semenowicz, muzyka Tadeusz Wielecki, światło Mirosław Poznański, Teatr Studio w Warszawie, spektakl w dniu 4 grudnia 2008

Leave a Reply