Przejdź do treści

Na przykład Nogińsk

Przyjechał nad Wisłę teatr z Nogińska. I jęli wszyscy podpytywać: Nogińsk, Nogińsk, właściwie gdzie leży Nogińsk? W obwodzie moskiewskim, a więc jak mawiają Rosjanie, „riadom s Moskwoj”, zaledwie 70 km od ich stolicy, nad rzeką Klaźmą (dopływ Oki).
Miasto, jak na rosyjskie warunki, niewielkie, zaledwie sto kilkanaście tysięcy mieszkańców. Przed rokiem 1930 nazywało się Bogorodzk. Jak można wyczytać w encyklopediach – ważny ośrodek przemysłu bawełnianego.
Jak się okazuje, w Nogińsku jest też teatr, o którym nigdy wcześniej w Polsce nie słyszano, co więcej, nawet w Rosji niewiele o nim słyszano, choć aktorzy i spektakle zdobywali nagrody. Teatr zaprosił do Polski marszałek województwa mazowieckiego i takim to sposobem zespół z Nogińska dał w warszawskim Teatrze Polskim światową premierę przedstawienia „Intratna posada” zapomnianego ostatnio u nas, a świetnego, dramaturga, Aleksandra Ostrowskiego. Zarówno śmiały zamysł inscenizacyjny (Sergiej Kutasow), który całość utworu rozegrał w dekoracjach „kolejowych”, wzorowanych na pociągu pasażerskim z sugerowanymi przedziałami, korytarzem, a nawet lokomotytwą  (scenografia Sergieja Kucewałowa), jak i poziom zawodowy zespołu aktorskiego wzbudziły niemal entuzjazm polskiej publiczności. A to z kolei artyści z Nogińska, a zwłaszcza reżyser i i dyrektorka teatru, Tatiana Ilijna, skwitowali łzami.
Nie o płaczu jednak donoszę, ani ze Warszawa nie wierzy łzom, ale o zazdrości. Bo skoro w niewielkim Nogińsku, aktorzy mogą być tak wyśmienicie przygotowani do zawodu (wszystkich widać, słychać, są odróżnialni, charakterystyczni, ale nie przesadnie), to czego można się spodziewać w najlepszych teatrach Rosji? Co więcej, wręcz wzorcowa okazała się współpraca sceniczna kilku generacji. Nadeżda Gurtowenko, występująca w roli stręczącej swoje córki Kukuszkiny pokazała, co to znaczy warsztat dojrzałej aktorki, która potrafi skupić na sobie uwagę i zadziwić ogromną energią – jej kłótnię z zięciem widzowie nagrodzili oklaskami przy otwartej kurtynie. Najmłodszy w zespole Aleksander Miszin (Żadow), nawiązując w stylu gry do Włodzimierza Wysockiego, uwiarygodnił postać młodego nonkonformisty, a reprezentujący średnie pokolenie Jurij Grubnik (Jusow) i Wiktor Baszyński (Wyszniewski, warto zauważyć, aktor wywodzący się z Polski, który w roku 1981 ukończył Moskiewską Wyższa Szkołę Teatralną im. Szczepkina i od tego czasu gra w Nogińsku) z brawurą zagrali skorumpowanych urzędników. Trudno więc nie zazdrościć, że mają w Nogińsku takich aktorów.
Rzecz ciekawa, że nie raziło w tym przedstawieniu wręcz oczywiste nawiązanie do dzisiejszych porachunków mafijnych i potężniejącej korupcji – w części pierwszej aktorzy występują w kostiumach  historycznych, ale w drugiej porzucają XIX-wieczne stroje i grają dzisiejszych bohaterów. Ten pomysł znajduje wyraz nie tylko w kostiumach, ale i stylu gry, który celowo zbliża się do współczesnej telenoweli.
Drugie warszawskie przedstawienie gości z Rosji, w Nogińsku pozostające na afiszu od czterech lat, „Bardzo prosta historiaMarii Łado, potwierdziło klasę zespołu. To rzeczywiście prosta historia. Oto w pewnej wsi córka gospodarza zachodzi w ciążę, ale ukochany wywodzi się z niezbyt dobrej rodziny (jego ojciec jest alkoholikiem). Gospodarz próbuje zmusić córkę do usunięcia ciąży, ale przeciw temu buntują się zwierzęta (Krowa, Klacz, Świnia, Pies i Kogut) i pospólnymi siłami bronią dziewczyny i dziecka. Utwór powstał na początku lat 70. i z pewnością wiązał się wówczas z szaleństwem aborcyjnym w ZSRR, niemal w pełni zastępującym wszelką antykoncepcję. Dzisiaj dramat trochę nieprzyjemnie pachnie hufcami obrońców życia poczętego, ale jeśli nad tym przejść do porządku dziennego, to nie sposób nie zauważyć, jak znakomicie aktorzy z Nogińska wywiązują się ze swoich „zwierzęcych ról. Żaden z nich nie naśladuje ani nie przedrzeźnia granego zwierzęcia, a jednak nim jest, znajdując inne środki niż proste „małpowanie”, aby ukazać istotę bycia Kogutem (znakomity Jurij Grubnik) czy istotę Świni (wzruszająca Irina Ryżakowa, wykonująca tęskne wokalizy wedle „Tańczących Eurydyk” Anny German).
Czego uczy to spotkanie z aktorami z Nogińska? Przede wszystkim warsztat, głupcze. I takie proponuję wieszać hasło po garderobach teatralnych jak Polska długa i szeroka, zamiast innych wzniosłych albo obelżywych ulotek.
Yorick

Leave a Reply