Przejdź do treści

Dlaczego Yorick?

 Idea wydawania biuletynu polskiej sekcji narodziła się dość dawno – dopiero jednak pojawienie się możliwości korzystania z Internetu pozwoliło nam nareszcie tę ideę zmaterializować. Jakie wiążemy z tym nadzieje – poniżej w zwięzłym komentarzu, otwierającym pierwszy numer Biuletynu polskiej sekcji AICT, pióra (?, może raczej klawiatury) Tomasza Miłkowskiego, który wraz z Justyną Hofman-Wiśniewską „Yoricka” redaguje.
    Oto po długich przygotowaniach wypuszczamy w świat (bo po trosze jak bezcielesne widmo krążyć będzie ten Biuletyn-Newsletter po mailach) naszego Yoricka. Nie dlatego, że nie ma w Polsce pism teatralnych, przeciwnie, więcej ich teraz niż kiedykolwiek. Ale nie ma takiego pisma, które spełniałoby rolę organizatora opinii i wymiany myśli środowiska związanego z polską sekcją AICT-Klubem Krytyki Teatralnej, w którym dojrzewa idea szerszej artystyczno-krytycznej wspólnoty osób zainteresowanych myśleniem o kulturze i sztuce. Stąd nasze próby wspólnych od czasu do czasu działań z Klubem Krytyki Filmowej Fipresci, nieśmiałe gesty w stosunku do literatów, a także lekarzy, którzy ostatnimi miesiącami użyczają nam pięknej siedziby warszawskiego Klubu Lekarza na spotkania klubowe.

Cieszymy się, że nasze spotkania klubowe nawiedzają specjaliści z wielu branż, niekoniecznie klasycznie wiązanych z teatrem czy kulturą – może to droga do poszerzania formuły: już nie tylko klubu krytyków teatralnych, ale także miłośników teatru i kultury – po prostu środowiska związanego przekonaniem, że kultura jest silnym spoiwem każdej wspólnoty i że bez uczestnictwa w kulturze grozi nam z czasem uwiąd umysłowy.Nie mam jednak zamiaru tworzyć tu szańców obronnych przed barbarzyńcami. Rzecz raczej w tym, aby rozkwitał naturalny ruch jednoczenia ludzi owładniętych chęcią rozmowy o kulturze (w tym o ukochanym teatrze w szczególności), którą to chęć, potraktujmy jako nieszkodliwą manię czy pasję, kto wie, może w przyszłości nie bez znaczenia dla pulsu kultury.

Yorick wydaje się dobrym patronem takich poczynań czy poszukiwań. Bo błaznowi wiele przystoi, a związki z Szekspirem nikomu nie wyszły na złe – zważmy, że nie ma bardziej polskiego autora od Szekspira właśnie.

Tomasz Miłkowski

Leave a Reply